Roman Smreczyński – neurołowca mianowany przy magistracie – krzątał się wokół zagraconego stołu.
– Podjął pan dobrą decyzję, profesorze – powiedział do grubego mężczyzny po sześćdziesiątce, który siedział w fotelu ustawionym pod ścianą.
– Mam nadzieję! Wykładam na kilku uczelniach, muszę zrecenzować dwa artykuły i ocenić prace semestralne studentów, a TO nie pozwala mi na niczym się skoncentrować!
– W takim razie proszę założyć słuchawki i zrelaksować się tak, jak pokazywałem. Szybko poradzimy sobie z pańskim problemem.
Roman także założył słuchawki, usiadł w drugim fotelu, zamknął oczy i wykonał kilka głębokich oddechów. Otoczyła go ciemność, gdy włączył się stymulator fal mózgowych. Od czasu do czasu rozbłyskiwały w niej podobne do gwiazd różnokolorowe światełka. Znak, że program skanujący przeczesuje mózg profesora w poszukiwaniu interesujących zapisów pamięciowych. Po dłuższej chwili do pracy zabrał się program konstruujący wirtualny model umysłu klienta. Światełka zaczęły się powiększać, przybierając konkretne kształty i nagle łowca stwierdził, że stoi pośrodku rozległego, dobrze utrzymanego ogrodu. Na starannie przystrzyżonym trawniku w regularnych odstępach rozmieszczono klomby pełne różnobarwnych kwiatów. Niebo było błękitne i bezchmurne, lecz brakowało na nim słońca, a żaden z otaczających go przedmiotów nie rzucał cienia. Tak więc kontakt z umysłem klienta został nawiązany. Praktycznie znajdował się w jego wnętrzu, chociaż to, co wokół dostrzegał, było tylko komputerowym obrazem idei zapisanych w mózgu profesora. Zrobił kilka przysiadów i przebiegł się po trawie. Wszystko w najlepszym porządku. Koordynacja ruchów jego wirtualnego ciała była idealna.
– Daj broń! – rozkazał stymulatorowi i natychmiast w jego ręku pojawił się pistolet. Polowanie czas zacząć.
Łowca rozejrzał się, podszedł do klombu pełnego róż i dotknął płatków najbliższego kwiatu. Wypowiedział formułę otwarcia, a wtedy głowę wypełnił mu ciąg liczb z komentarzem w naukowym żargonie. Zamknął umysł i szukał dalej. Po bliższym przyjrzeniu się ogród nie wydawał się już tak uporządkowany. Na przykład ten kwiatek zupełnie tu nie pasował. Dotknął fiołka tkwiącego na obrzeżach klombu. Docent Nowak to palant i donosiciel – rozległo się w jego głowie. Nieopodal rósł dorodny tulipan, pełen fantazji erotycznych z jakąś całkiem niezłą studentką w roli głównej. Doświadczenie podpowiadało Romanowi, że poszukiwana idea znajduje się gdzieś niedaleko. I nie pomylił się. Nagle jedna z róż zaczęła się szybko powiększać, ciemniejąc jednocześnie. Wirus umysłu, i to wyjątkowo złośliwy – ocenił, gdy kilka metrów od niego wyrósł barczysty, czarny rycerz. Przeciwnik nie tracił czasu. Od razu zaatakował ogromnym mieczem, którym machał przed sobą jak cepem. Program komputerowy najwyraźniej miał problem z przekonującą wizualizacją ataku. Roman także nie bawił się w subtelności. Wycelował pistolet i strzelił. Napastnik zwalił się ciężko do przodu i rozpadł na drobne kawałki, które rozpłynęły się w powietrzu. Zadanie wykonane, można wracać do domu.
Kobieta postawiła przed łowcą parujący talerz.
– I co dzisiaj robiłeś? – spytała. – Znowu stoczyłeś jakąś ciężką potyczkę?
– Nie bardzo – odpowiedział zanurzając łyżkę w zupie. – Pomogłem jednemu profesorowi zwalczyć nałogowy pociąg do słodyczy.
Może warto rozwinąć? Pomysł świetny, ale troszkę niedoróbek (np. wycelował pistolet- po prostu wycelował; samym pistoletem nie celujesz).
Proszę, napisz coś jeszcze z Neurołowcą w roli głównej, bo może stać się coś fajnego...
Popiera SztaHetę.
Zabawne, nieźle napisane i faktycznie aż prosi się o rozwinięcie.
Pozdrawiam.
Dzięki za komentarze i oceny. Chętnie napiszę ciąg dalszy, jeżeli jest zapotrzebowanie. :)
Pozdrawiam
No i gdzie ten ciąg dalszy? ;)
Lecą smoki pod obłoki, wiatr im kręci smocze loki
Parę tygodni temu zabrałem się za pisanie kontynuacji, ale różne sprawy - takie, jak pisanie tekstów konkursowych na przykład ;-) - odciągnęły mnie od tego projektu. Ale za jakiś czas napiszę ciąg dalszy. Tym razem jednak planuję dłuższą historię.
Jak na to patrze to przypomina mi się ,,król lew''
Zabawne :)
Przynoszę radość :)
Nie przekonało mnie. Taka pierdoła przeszkadzała profesorowi w koncentracji? Ale sam pomysł ciekawy.
Babska logika rządzi!
Przeczytałam, ale TO, jako powód całego przedsięwzięcia? Nie trafiło do przekonania. :-(
Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.
Dzięki Ci (Wam?), regulatorzy, za wszystkie komentarze, które zamieściłaś (zamieściłyście?) pod moimi opowiadaniami. :)
;-)
Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.
To jest stara, oryginalna wersja opowiadania. Jego nieco zmodyfikowana wersja znalazła się w papierowej antologii “Szortal Fiction” z 2013 roku.
Spodobało mi się.
A co do słodyczy – cóż – każdy człowiek musi zmagać się z własnymi pokusami : >
Plastycznie oddałeś ogród umysłu, Marcinie Robercie.
Mogło być gorzej, ale mogło być i znacznie lepiej - Gandalf Szary, Hobbit, czyli tam i z powrotem, Rdz IV, Górą i dołem
Ciekawe i trochę zabawne.
Wiesz, Autorze, że “Neurołowca” to najstarsze opiórkowane opowiadanie w portalowej bibliotece? :)
https://www.facebook.com/matkowski.krzysztof/
Faktycznie. Przypominam sobie jednak, że moje opowiadanie zostało nagrodzone w edycji czerwcowej, a pierwsze piórka przyznano w maju 2010 roku. Pewnie wcześniej nagrodzeni autorzy nie przenieśli swoich prac z kopii roboczych.
Jeszcze raz dzięki za komentarze.
Rozpoczynam ‘rajd’ po brązowych piórkach od najstarszych. Pominę horrory, bo nie lubię. To jest żartobliwe. Dobre na początek
Witam.
Nie tylko ja wpadłem na pomysł żeby czytanie brązowych piórek zacząć od najstarszych i trochę dowiedzieć się o historii portalu Nowa Fantastyka. Starsze opowiadania są łatwiejsze do komentowania, a przyda się chyba duża liczba komentarzy na koncie, kojarzę liczbę 50, ale nie wiem co mi ona da. Dawne pomysły science fiction stają się powoli rzeczywistością, co ułatwia analizę tekstu.
W opowiadaniu widzę nowoczesną wirtualną grę komputerową, w której bohater przenosi się do świata gry i walczy ze stworzonym sztucznie przeciwnikiem. Walka przypomina polowanie, bo wróg jest gorzej uzbrojony. Rzeczywiście lepiej jest zabijać potwory w na ekranie komputera niż polować na dzikie zwierzęta, jest ich coraz mniej. Nie rozumiem w jaki sposób łowca pomógł profesorowi w zwalczeniu nałogowego pociągu do słodyczy, ale moim zdaniem jest to ukazanie, że gry komputerowe mogą stać się uzależnieniem, które powoduje zaniedbanie życia człowieka w innych dziedzinach, jak choćby sport czy nawet hobby, którym dla niektórych jest myślistwo czy też uprawa własnego ogrodu.
Świetne opowiadanie, zasługuje na piórko.
Pozdrawiam, Feniks 103.
audaces fortuna iuvat