Można udawać, że pewnych rzeczy się nie zauważa, ale to chyba nie jest najlepszy sposób ;)
50 Twarzy Greya pobiło w Polsce rekord oglądalności. Może warto o tym porozmawiać? Sam zabrałem się za książkę, ale zbyt trąciła romansidłem, z rozwinięciem seksulanym na poziomie, który, w dobie internetu, każdy chłopiec w gimnazjum uznałby śmieszny.
Z drugiej strony, pewnie nie chodzi o jakość ;) Może ta niespodziewana popularność to kolejny symptom emacypacji w seksualności kobiet? (cokolowiek ostatnie wyrazy znaczą )
A może to tylko znakomity marketing?
Nie biegam, bo nie lubię
Pączki z kupą sprzedają się w tych czasach jak ciepłe bułeczki i tyle dla mnie w tym temacie :P
Ni to Szatan, ni to Tęcza.
O, gdzie są pączki z kupą? Ja kcem!
"Białka były czerwone, a źrenice większe niż całe oczodoły"
Czyli, Tenszo, Grey, mimo aż tylu twarzy, nie przemówił do ciebie żadną z nich :)
Czy po prostu nie oglądałaś, ale “wiesz o czym to jest” ;)
Nie biegam, bo nie lubię
Ja! Ja! Ja!
Ja próbowałam czytać...
...
ale wymiękłam w połowie :)
Emelkali, Ty mnie przyprawiasz o ból głowy. :-) Jeszcze jedna specjalizacja? Nie za wiele masz talentów? :-) (AdamKB)
A co Cię tak wymiękło, Emelkali?
Zdradź, proszę... ;)
Nie biegam, bo nie lubię
Niesamowita i bezgraniczna głupota tekstu. Naiwność fabuły. Obleśność tak zwanych scen erotycznych...
Mogłabym wymieniać i wymieniać i wymieniać...
Dla przykładu: totalnie zauroczył mnie pomysł, że dziewica, za pierwszym razem, miała wielokrotne orgazmy. A już w ogóle rozbroił fakt, że oważ niewinna panienka, robiąc panu dobrze ustami, połknęła bez obrzydzenia...
No, cudo do kwadratu!
Fantastyczne kilka tysięcy stron zmarnowanego papieru. Drzew ino szkoda.
Czytając wspomniałam dowcip taki:
Młody artysta próbuje sprzedawać swoje prace, na chodniku pod Barbakanem. Zatrzymuje się przy nim elegancko ubrany, nobliwy mężczyzna. Ogląda obrazy, wreszcie mówi:
– Dam panu za nie dwadzieścia złotych.
– Ależ szanowny panie, płótna były droższe! – odpowiada zgorszony młodzieniec.
– Tak – przytakuje kupiec – ale wtedy były jeszcze czyste.
Emelkali, Ty mnie przyprawiasz o ból głowy. :-) Jeszcze jedna specjalizacja? Nie za wiele masz talentów? :-) (AdamKB)
… Kilka tysięcy stron zmarnowanego papieru...
Ale chyba nie masz na myśli wyników sprzedaży... ;)
Nie biegam, bo nie lubię
Niektóre słabe książki odnoszą ogromny sukces, inne niezwykle słabe książki sprzedają się w nakładzie 10 egzemplarzy... Wygląda na to, że można napisać byle co i liczyć na szczęście. Pod warunkiem, że pisze się po angielsku, bo rynek większy.
Wiesz co jest niezwykle smutne? Że niektóre naprawdę niezłe polskie książki nigdy nie ujrzą światła dziennego, bo nie kupi ich polski wydawca. To zbyt dla niego ryzykowne. Lepiej kupić prawa do takiego śmiecia i zarobić na nim krocie. Prawa rynku – straszna rzecz.
Emelkali, Ty mnie przyprawiasz o ból głowy. :-) Jeszcze jedna specjalizacja? Nie za wiele masz talentów? :-) (AdamKB)
Napisać byleco i liczyć nieszczęście....
To znaczyłoby, że nie ma znaczenia, czy piszesz o seksie, czy o wyprawie w kosmos :D
Nie biegam, bo nie lubię
Na amerykańskim rynku? Nie ma znaczenia, najmniejszego.
Emelkali, Ty mnie przyprawiasz o ból głowy. :-) Jeszcze jedna specjalizacja? Nie za wiele masz talentów? :-) (AdamKB)
Ja też miałam jedno podejście i nigdy więcej nie popełnię tego błędu. Też przeczytałam gdzieś do połowy i wymiękłam. Mnie chyba z tego gniota najbardziej utkwiło, jak jej wewnętrzna bogini co rusz tańczyła sambę czy coś w tym stylu...
"Myślę, że jak człowiek ma w sobie tyle niesamowitych pomysłów, to musi zostać pisarzem, nie ma rady. Albo do czubków." - Jonathan Carroll
Emelkali ma rację, chociaż przykład znam z jeszcze innego gatunku. Pewien autor (głównie biografie, generalnie nie beletrystyka) opowiadał kiedyś, że lubi pisać jedno, ale – aby przeżyć – musi drugie. Książki wartościowe sprzedają się w sztukach, a pisane na kolanie, na podstawie materiałów z Internetu i na zamówienie, zbiory plot i afer w różnych sferach, schodzą na tyle, że coś tam na tym zarabia, że przynajmniej rachunki ma z czego zapłacić.
Pisanie to latanie we śnie - N.G.
Ja tego nie czytałem i nie zamierzam :) Wystarczy, że wiem, jak to powstawało i czym było w pierwotnej wersji.
Bardzo chciałabym z Wami porozmawiać, ale nie wiem o czym mówicie.
Nie wiem, czy to mnie tłumaczy, ale pewnych rzeczy nie dostrzegłam, ponieważ ich nie zauważyłam.
Przykro mi, że czyjeś pięćdziesiąt twarzy pobiło jeden rekord oglądalności, ale nie dziwi mnie to, skoro te twarze miały przewagę liczebną. Jeszcze bardziej mi przykro, że ten bandycki czyn miał miejsce w Polsce.
Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.
Nie zamierzam ani czytać ani oglądać, natomiast z wyraźnym zainteresowaniem czytam co poniektóre recenzje, bo mam przy nich ubaw po pachy. Na przykład przy tej:
“Pięćdziesiąt Twarzy Greya: To film o kobiecie, której chłopak nie znosi przytulania i tylko chce uprawiać ostry seks z użyciem biczy. Jest oparty na książce E.L. James o tym samym tytule, która zaczęła się jako fanfik będący hołdem dla innej książki (Zmierzch), która opowiada o nastolatce, której chłopak tylko chce się przytulać, bo boi się, że seks będzie na tyle ostry, że ją zabije”.
Nie mam wiele więcej do dodania w temacie ;P
Zapraszam na stronę autorską: www.facebook.com/LadyWrites - Anna Szumacher
Taka rzeczywistość, co zrobić.
To znaczyłoby, że nie ma znaczenia, czy piszesz o seksie, czy o wyprawie w kosmos :D
Jeżeli napiszesz o seksie w kosmosie (podczas wyprawy w kosmos), to może być coś i nawet zysk by przyniosło ot co.
“Pięćdziesiąt Twarzy Greya: To film o kobiecie, której chłopak nie znosi przytulania i tylko chce uprawiać ostry seks z użyciem biczy. Jest oparty na książce E.L. James o tym samym tytule, która zaczęła się jako fanfik będący hołdem dla innej książki (Zmierzch), która opowiada o nastolatce, której chłopak tylko chce się przytulać, bo boi się, że seks będzie na tyle ostry, że ją zabije”.
To już jest przesada.
Moja siostra dostała pierwszy tom tej fascynującej powieści na walentynki, a że i tak leżało to to na półce, postanowiłem spróbować przeczytać coś, co wywołało powszechny fenomen.
Wiedziałem, że będzie to droga przez mękę, ale nie przypuszczałem, że aż tak straszliwa. Po 150 stronach (po pierwszej scenie erotycznej) zamknąłem książkę i już nigdy jej nie otworzyłem. Powiem tak – w selfpubie wydaje się lepsze książki. Dawno nie czytałem czegoś tak naiwnego, odrealnionego, alogicznego i z tak nierealistycznymi postaciami... Właściwie to chyba nigdy nie czytałem czegoś takiego.
Skąd zatem wziął się światowy fenomen? Wszystko wskazuje na to, że duża część populacji jest po prostu do cna zidiociała.
Owa część, zidiociała czy nie, wcześniej też nie czytała czegoś takiego. Stąd fenomen: powiew prawdziwej świeżości w stęchłym literackim światku. ;)
"Białka były czerwone, a źrenice większe niż całe oczodoły"
Wniosek jest taki, że im mniej przyłożysz się do pisania książki tym będzie ona głupsza. A głupią książkę kupią hordy otępiałych, kontrolowanych przez media nastolatków :)
Hmm... książkę dostałem od mojej byłej – do dziś kurzy się gdzieś na półce. Nie tknąłem, bo nie lubię tracić czasu. W każdym razie, krótko po tym się rozstaliśmy. Jakby się tak zastanowić... może chciała mi coś tym przekazać ;)
Anyway, w zamian ja też pożyczyłem jej książkę: “Sorry”.
Kosmiczny żartowniś tym razem nie próżnował. ;)
And one day, the dream shall lead the way
żart mode on
Wizualizuję sobie byłą, która kurzy się gdzieś na półce. Widocznie zasłużyła...
żart mode off
Zapraszam na stronę autorską: www.facebook.com/LadyWrites - Anna Szumacher
Cholera, ale koślawo mi to wyszło, rzeczywiście ;)
Ale poza tym to tak, na pólkach mam zasuszone głowy moich byłych. Wszystkie zasłużyły (tak, te głowy). ;p
And one day, the dream shall lead the way
A nie lepiej pólka obsiać czymś pożytecznym? ;-)
Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.
Ja przeczytałam dawno temu, bo znajoma rozpływała się w zachwytach. Znalazłam gdzieś na sieci, najbardziej w tej ‘książce’ przeszkadzało mi ubogie słownictwo i infantylny język – a żeby było śmieszniej, czytałam wersję oryginalną, anglojęzyczną (a do native speakera mi daleko ;P). No jak rozciągnięte na setki stron wypracowanie gimnazjalistki ‘jak sobie wyobrażam seks’ :p
A nie lepiej pólka obsiać czymś pożytecznym? ;-)
Ha! No dosłownie fail za failem... To nie jest dobra noc ;) Ale zobacz Reg, rzędy ludzkich głów na pólkach, zamiast takich np. ziemniaków. To się nazywa Makabrolnictwo! ;)
A co do książki – fenomenu nie da rady wytłumaczyć, ale mam wrażenie, że popularność tego dziełka w dużej mierze pokazała jak wielu ludzi ma “braki” w tym i owym ;)
And one day, the dream shall lead the way
Aha, i moim zdaniem w kwestii popularności tu raczej nie chodzi o seksualną emancypację kobiet a o motyw ‘urobienia’ faceta pod zachciewajkę kobiety. Bohater tej książki, chociaż wydaje się być człowiekiem o konkretnych upodobaniach, dostosowuje się do każdego życzenia bohaterki, a główna drama polega na tym, że główną bohaterką jest idiotka, która sama nie wie czego chce :p
Powiem tak – w selfpubie wydaje się lepsze książki.
vyzarcie, ja czytałem, że Grey jest właśnie selfpubem, tyle że autorka poświęciła ogromną ilość czasu i energii na promowanie książki – głównie w Internetach. I dopiero, kiedy powieść stała się “znana z tego, że jest znana”, podkupił ją prawdziwy wydawca. A potem już poszło. Sporą zasługę za popularność tego dzieła ponosi też zapewne “Zmierzch”, z którym powieść jest tak mocno utożsamiana, a który utworzył na rynku swoistą niszę, bardzo szybko zapełnianą przez pisane na jedno kopyto i zapewne na zlecenie pseudopowieści o miłości, seksie i wampirach, skierowane do nastolatek. Wyeliminowanie wampirów pozwoliło marketingowcom przyczepić “Greyowi” łatkę powieści o miłości i seksie dla kobiet dojrzałych. Ot, taki Harlekin w wersji hard.
Z drugiej jednak strony naprawdę znam dziewczynę, jeszcze nastolatkę ale już dorosłą (pełnoletnią w każdym razie), która uważa “50 twarzy...” za “piękną opowieść o trudnej miłości” (cytat dosłowny). Sam nie czytałem (nie licząc połowy otwartej losowo strony) i nie oglądałem (nie licząc trailera), więc skonfrontować tą opinię mogę tylko z Waszymi. Ale wnioski są dla mnie jasne.
Tak więc wychodzi na to, że faktycznie ludzkość zidiociała już bardziej niż zakładali twórcy “dlaczego ja?”. Na pocieszenie powiem Wam, że jest jeszcze nadzieja w narodzie – chłopak tej mojej znajomej twardo usnął na seansie.
Peace!
P.S. Cet, gdzie można znaleźć takie perełki?
"Zakochać się, mieć dwie lewe ręce, nie robić w życiu nic, czasem pisać wiersze." /FNS – Supermarket/
Tak na szybko. Ciekawe, że światowy”bestseller” jeśli chodzi o próbę z foum NF, wcale takim nie jest . Skoro nie ma tu u przedstawicieli grupy docelowej, kim oni są. Tylko nastolatki, czy jak pisze Cień, tez inni?
Co do zidiocenia ludzkości, nie sadzę by coś w ostatnich stuleciach się zmieniło, po prostu od czasu do czasu jest to szczególne widoczne :)
Nie biegam, bo nie lubię
Ze względu na treść nastolatki nie mogą być grupą docelową :P
A wiecie. o co jeszcze może chodzić?
Każdy oglądał kiedyś pornosy. I większość myślała sobie, cholera, no ok, ale jakby dodać tutaj trochę akcji...
No i pani autorka Greya dodała trochę akcji
"Czasem przypada nam rola gołębi, a czasem pomników." Hans Ch. Andersen ****************************************** 22.04.2016 r. zostałam babcią i jestem nią już na pełen etat.
Ale jak to dodać trochę akcji do pornosów, skoro już w nich jest tyle akcji, ile tylko można chcieć? :P
Niech Ci będzie – trochę tła!
"Czasem przypada nam rola gołębi, a czasem pomników." Hans Ch. Andersen ****************************************** 22.04.2016 r. zostałam babcią i jestem nią już na pełen etat.
Po tylu ciekawych opiniach, to aż chyba zerknę sobie na tę książkę :D
Administrator portalu Nowej Fantastyki. Masz jakieś pytania, uwagi, a może coś nie działa tak, jak powinno? Napisz do mnie! :)
Corcoranie – wymiękłam po 20 stronach, filmu na oczy nie chcę widzieć ;]
A co do zidiocenia narodu – nie wiem, jak to do końca działa, ale mój lekarz (ortopeda), bardzo inteligentny człowiek, próbując odwrócić moją uwagę przy robieniu mi zastrzyku w kolano, powiedział, że poszedł na 50 twarzy do kina i nie poleca. Że okropne, głupie, etc. Ale był, poszedł i to w walentynki ;] Z dziewczyną rzecz jasna, no ale... i potem dodał:”Słyszałem, że książka jest lepsza”. Już go nie uświadamiałam, ale myślę, że po trochu to tak działa. Jest jakaś grupa ludzi, którym to się naprawdę podoba, a tak głośno o tym gadają, że reszta daje się nabrać, żeby kupic/pójść do kina. A że wymięknie w trakcie? Co z tego? Pieniądze już poszły.
Ni to Szatan, ni to Tęcza.
Taki fenomen sprzedażowy jak z Kryształami Czasu: pierwszy tom trzeba mieć, niekoniecznie przeczytać. Wystarczy postawić na półce obok głów byłych.
Można zamykać dyskusję.
"Białka były czerwone, a źrenice większe niż całe oczodoły"
Jest jakaś grupa ludzi, którym to się naprawdę podoba, a tak głośno o tym gadają, że reszta daje się nabrać, żeby kupic/pójść do kina.
Jest też grupka takich, którzy chcą wiedzieć o co chodzi, niekoniecznie na zasadzie “nabrania się”. I od razu do komentarza Dzikowego – ostatnio jeden znajomy przyznał się, że kupił Kryształy tylko po to, żeby móc legalnie hejtować – czyli przeczytał, żeby wiedzieć o czym mówi i pisze. I chociaż uważa, że to gniot (jego słowa, ja tego nie znam, więc się nie wypowiadam), to przyłożył rękę, czy raczej portfel do wyniku sprzedażowego.
Pisanie to latanie we śnie - N.G.
Ok, przekonaliście mnie.
Muszę to przeczytać, bo widzę że przy lekturze śmiechu jest co niemiara. ;P Kryształy czasu też mnie kuszą, tylko nie mam ich od kogo pożyczyć. :(
"Najpewniejszą oznaką pogodnej duszy jest zdolność śmiania się z samego siebie."
Tak łatwo Cię namówić? Ja tam się skusić nie dam ;) Jest tyle dobrych i wartych lektury książek, że szkoda mi czasu na takie “dzieła”.
Pisanie to latanie we śnie - N.G.
Są biblioteki, nie trzeba kupować. Zawsze mi się wydawało, że zanim się zacznie krytykować, warto wiedzieć, co właściwie się krytykuje :) Cóż – ja znam opis fabuły, powiedzmy, że mi to wystarczy :D
Administrator portalu Nowej Fantastyki. Masz jakieś pytania, uwagi, a może coś nie działa tak, jak powinno? Napisz do mnie! :)
Berylu, niestety żaden opis fabuły nie jest w stanie oddać tego, jak kiepska jest ta książka. Choć ja postrzegam jej lekturę raczej jako dobry trening mięśni gałek ocznych, bo bardzo trudno powstrzymać się podczas czytania od przewracania oczami.
Przekonałeś mnie – skombinuję sobie skądś egzemplarz i zerknę :) W końcu sam organizowałem Grafomanię... ;) To może być zabawne,
Administrator portalu Nowej Fantastyki. Masz jakieś pytania, uwagi, a może coś nie działa tak, jak powinno? Napisz do mnie! :)
Umarłabym ze wstydu, jakbym tę książkę kupowała w sklepie lub poszła wypożyczyć do biblioteki. Dostałam ją od znajomej do przeczytania. Żałuję zmarnowanego na nią czasu..
"Myślę, że jak człowiek ma w sobie tyle niesamowitych pomysłów, to musi zostać pisarzem, nie ma rady. Albo do czubków." - Jonathan Carroll
A głupią książkę kupią hordy otępiałych, kontrolowanych przez media nastolatków :)
Zdziwicie się. Moja koleżanka, stateczna matrona i matka dzieciom, jest oczarowana filmem i właśnie zabiera się za książkę. Za jakiś czas spytam o wrażenia z lektury :)
No właśnie: Grey – odważna literatura dla kobiet dojrzałych...
Kiedyś będę musiał się za to zabrać, niestety. Na szczęście nie będzie to akt ani kosztowny ani publiczny – siostra ma egzemplarz. Pocieszam się też tym, że ta książka po prostu nie może być większym chwinizmem niż “Ludzie-Skorpiony” Stefana Chwina vel Maxa Larsa, a tamtą książkę jakoś zdołałem przeczytać. O “Kryształach czasu” pierwsze słyszę, ale coś po kościach czuję, że będę wgłębiał temat.
A fabuła w pornosach rzecz ważna.
Peace!
"Zakochać się, mieć dwie lewe ręce, nie robić w życiu nic, czasem pisać wiersze." /FNS – Supermarket/
zależy kto co lubi, ja nie rozumiem pewnej części ludzi rzucających sie jak tylko cos sie nowego pojawi i ktoś opisze to w sposób fajny, a potem narzekają że nie bylo warto...
Byłem na tym w kinie z żoną, w środku tygodnia. Publiczność złożona była głównie z kobiet młodych i w średnim wieku. Z fizjonomii raczej nie wydawały się głupie. Nie dostrzegłem żadnych lanserek. Film taki sobie, bywają głupsze. Choć przyznam, że gdy w jednej z pierwszych scen zobaczyłem jak dziewczyna przeprowadza wywiad z właścicielem imperium finansowego, to zwątpiłem w jakikolwiek realizm. Wiara ma się rozumieć już nie powróciła. Na szczęście, po nieco ponad godzinie zgasło światło i Cinema City oddała za bilety.
@Cieniu, zarzuciłam szybkie tłumaczenie króciutkiego fragmentu artykułu z Rolling Stone’a ;)
Jakie Kryształy Czasu? Co to? Czyje to?
Zapraszam na stronę autorską: www.facebook.com/LadyWrites - Anna Szumacher
No właśnie, też mnie te Kryształy zainteresowały. Guglowałam, ale dalej nic nie rozumiem. Co to – książka, gra, blog?
I już widać jak to działa :D “co to? a skąd to? a o czym?”
Ni to Szatan, ni to Tęcza.
Artur Szyndler, na publikację zbierał kasę gdzieś w sieci podobno. Ocha, to książka – nie wiem ile ostatecznie wyszło tomów, ale zapowiadanych było około 20 – z tego co się mgliście orientuję.
Pisanie to latanie we śnie - N.G.
E, tam. Ja o Twarzach słyszałam, ale jakoś za cholerę nie czuję się zachęcona. Oprócz tego, że się bez skojarzeń Earl Greya nie mogę już napić. ;)
EDIT: Dzięki, Śniąca!
Rozumiem Cię doskonale, Ocho. Ja nie mogę teraz spojrzeć na Sashę Grey bez skojarzeń.
Administrator portalu Nowej Fantastyki. Masz jakieś pytania, uwagi, a może coś nie działa tak, jak powinno? Napisz do mnie! :)
Oprócz tego, że się bez skojarzeń Earl Greya nie mogę już napić. ;)
Przesadzasz ;) Nie pierwszy to i nie ostatni Grey (Portret Doriana pamiętacie?), więc ja z tym akurat problemów nie mam.
Pisanie to latanie we śnie - N.G.
Oj, no sorry, wyjęłam dzisiaj z szafki Earl Greya rano i od razu mi wpadło do głowy to coś. Nic nie poradzę. :) Dorian to był Gray, zdaje się, ale jeszcze Jane Grey była, owszem.
Bo ja czytałam Kryształy Czasu ale Petera S. Beagle’a i może nie powalały na kolana, ale na pewno nie były tak złe, żeby je do jednego worka z Greyem wrzucać... Stąd moje pytania... ;)
Zapraszam na stronę autorską: www.facebook.com/LadyWrites - Anna Szumacher
Uuu, mocarna okładka!
PS. Jane Grey do tego Jakmutam Greya akurat by pasowała, też idiotka ;)
Zapraszam na stronę autorską: www.facebook.com/LadyWrites - Anna Szumacher
Kryształy Czasu – Artur Szyndler, zwany ASem, chciał wydać książkę na Polak potrafi ale zebrał mniej niż 20% z zakładanych 50000 zł. Ups!
Jednak znalazł się tajemniczy sponsor strategiczny (głosy domyślnych twierdzą, że selfpub) i ukazał się pierwszy tom, w dwóch częściach.
Był on czytany i gromko komentowany TUTAJ, lektura, khem, conajmniej interesująca.
Grey – totalny bestseller i nikt nie wie, dlaczego, bo jakby wiedział to by każde wydawnictwo coś takiego samo napisało :D
"Przychodzę tu od lat, obserwować cud gwiazdki nad kolejnym opowiadaniem. W tym roku przyprowadziłam dzieci.” – Gość Poniedziałków, 07.10.2066
Teraz znalazłem, kto to Sasha... Niebrzydka kobieta, ciekawy zawód... ;-) Jej filmy chyba będą bardziej zajmujące niż omawiany hit, dlaczego nie było żadnego w walentynkowej ramówce kin? :-)
A “Kryształy Czasu” zaczęły się od gry RPG w latach ‘90, Magia i Miecz.
"Świryb" (Bailout) | "Fisholof." (Cień Burzy) | "Wiesz, jesteś jak brud i zarazki dla malucha... niby syf, ale jak dzieciaka uodparnia... :D" (Emelkali)
Myślę, że mogę pomóc tym, którzy mają masochistyczną chęć liźnięcia “Kryształów”, ale mają (uzasadnione) obawy, czy warto tracić na to czas i pieniądze.
Słuchałem Pieśni Tan Sawa (ale nie pytajcie, czy całą) i tyci fragment trailera. Mi to w zupełności wystarczyło, by wyrobić sobie opinię w temacie. Zapowiada się tak dennie, że aż bym przeczytał.
Dzięki, Cet.
Peace!
EDIT: Dj’u, jesteś pewien tych wszystkich zer?
"Zakochać się, mieć dwie lewe ręce, nie robić w życiu nic, czasem pisać wiersze." /FNS – Supermarket/
Ha, jak to szybko zedytował post z adresu do linka, hehe :)
Przyznaj się, agencie Palatynatu!
/edit
Yep, chciał pięćdziesiąt i pięć tysięcy złotych:
69
Wspierających
7174 zł
Z całkowitej kwoty 55000 zł
Ba dum tssssss!
A jakby chciał wydać podręcznik po stówce od łebka to by zebrał na tysiąc egzemplarzy w tydzień :/
"Przychodzę tu od lat, obserwować cud gwiazdki nad kolejnym opowiadaniem. W tym roku przyprowadziłam dzieci.” – Gość Poniedziałków, 07.10.2066
Oj...
Peace!
EDIT: I znowu: Oj...
"Zakochać się, mieć dwie lewe ręce, nie robić w życiu nic, czasem pisać wiersze." /FNS – Supermarket/
Czym są t kryształy, o których tu się mówi? Wygląda na to, że jest to pozycja, którą trzeba znać. Coś mnie ominęło? :>
Potrzebował dokładnie 55tys zł – na polakpotrafi można jeszcze obejrzeć stronę projektu. ;)
Wpiszcie sobie w youtube “kryształy czasu saga o katanie” (albo skorzystajcie z linka Cienia Burzy), to znajdziecie czytane fragmenty tej serii. Są naprawdę niewiarygodne, polecam.
EDIT: Widzę, że DJ mnie wyprzedził z odpowiedzią. :(
"Najpewniejszą oznaką pogodnej duszy jest zdolność śmiania się z samego siebie."
Jeżeli nie znasz Kryształów Czasu jako RPG z lat ‘90, nadgarstków bolących od rzucania kośćmi, palca-grzebalca zdrętwiałego od wodzenia po tabelach... Fu! ;-)
A ksiażkę chyba można sobie darować :-)
"Świryb" (Bailout) | "Fisholof." (Cień Burzy) | "Wiesz, jesteś jak brud i zarazki dla malucha... niby syf, ale jak dzieciaka uodparnia... :D" (Emelkali)
Cóż, TUTAJ fragmenty ogólnodostępnych próbek twórczości z analizą.
Generalnie wyobraź sobie rozochoconego gimnazjalistę, który od 20 lat przeżywa serię ultratotal epicką, gdzie levele są liczone w setkach, potwory w tysiącach (na minutę), damage per second idzie w pierdyliardy na godzinę, lista monstrów i skarbów zajmuje pentabajty pamięci.
I po 20 latach takiego czegoś próbuje spisać najbardziej epicką z tych sesji w postaci spontanicznego mindstream z niepewnym narratorem w roli głównej.
Generalnie mrok, który przy wsparciu medialnym = Grey sprzedałby się w milionach egzemplarzy.
Uff
/edit
Zacytujmy i wracajmy do Greya, proszę:
Oczy gwardzistów, zasłonięte kapturem kobry nie były w stanie zauważyć, że ich gardła rozpuszczają się w magicznej czerni.
Po tym jak jedna z głów, mocno krwawiąc, chyba przypadkiem powoli podtoczyła się pod nogi Gorlama, nawet on nie wytrzymał.
Nim przeminęło znaczenie ostatniego słowa, następował cios. Jego siła zwielokrotniała się z każdą mikrosekundą opadania ostrza. Gdy miecz docierał do czarnej zbroi, następował trzask, po czym ostrze przecinało ją jak papier. Nie zatrzymując się na kościach szło dalej.
"Przychodzę tu od lat, obserwować cud gwiazdki nad kolejnym opowiadaniem. W tym roku przyprowadziłam dzieci.” – Gość Poniedziałków, 07.10.2066
Dorian to był Gray, zdaje się, ale jeszcze Jane Grey była, owszem.
Być może, dawno już nie widziałam, a wymowa podobna, więc mi się skojarzyło.
I, jeśli chodzi o Kryształy, to jest dokładnie to, o czym pisze DJ.
Pisanie to latanie we śnie - N.G.
Dj’u, dammit Cię z tym Twoim linkiem!^^
Ja tu chciałem pracować, a zamiast tego teraz będę siedział i czytał te analizy, bo oderwać się niet.
Peace!
EDIT: Jest też coś takiego do Grey’a? Może to by nam pomogło rozwiązać zagadkę fenomenu tej powieści.
"Zakochać się, mieć dwie lewe ręce, nie robić w życiu nic, czasem pisać wiersze." /FNS – Supermarket/
Chwila, chwila... te cytaty to naprawdę z tej książki, czy ktoś sobie łacha ciągnie? :D
Administrator portalu Nowej Fantastyki. Masz jakieś pytania, uwagi, a może coś nie działa tak, jak powinno? Napisz do mnie! :)
Nie, to są realne cytaty z książki – zobacz sobie ten fanpejdż “czytam kryształy czasu dla akcji” – tam jest dużo cytatów, polecam poczytać od początku powstania strony ale ostrzegam – grozi połączeniem niekontrolowanych ataków histerycznego śmiechu do drżenia czystej, grafomańskiej grozy.
"Przychodzę tu od lat, obserwować cud gwiazdki nad kolejnym opowiadaniem. W tym roku przyprowadziłam dzieci.” – Gość Poniedziałków, 07.10.2066
Nie wiem czy pytasz o link mój czy Dj’a, ale wsio jedno, bo oba autentyki.
Peace!
"Zakochać się, mieć dwie lewe ręce, nie robić w życiu nic, czasem pisać wiersze." /FNS – Supermarket/
Nie sądziłam, że coś takiego może ukazać się na papierze. :P
Muszę chyba się wstrzymać z lekturą, jak wrócę po pracy do domu, bo nie mogę wyrobić ze śmiechu.
Dzięki, Dju za poprawę humoru! ;D
"Myślę, że jak człowiek ma w sobie tyle niesamowitych pomysłów, to musi zostać pisarzem, nie ma rady. Albo do czubków." - Jonathan Carroll
Cieniu Burzy – posłuchałem i muszę przyznać, że jest to niewyobrażalna skarbnica nie tylko informacji, ale także inspiracji. Słuchając tego, aż chce się fantazjować, pisać, tworzyć i fantazjować. A styl w jakim to wszystko jest przedstawione, wprowadza w błogi nastrój.
Honorowy laureat grafomanii?
"Przychodzę tu od lat, obserwować cud gwiazdki nad kolejnym opowiadaniem. W tym roku przyprowadziłam dzieci.” – Gość Poniedziałków, 07.10.2066
Boski ten cytat DJu xD
Ni to Szatan, ni to Tęcza.
Honorowy laureat grafomanii?
Może powinienem skontaktować się z autorem i mu wręczyć? :P
Administrator portalu Nowej Fantastyki. Masz jakieś pytania, uwagi, a może coś nie działa tak, jak powinno? Napisz do mnie! :)
Kurczę, grafomania to mi się źle kojarzy :)
Beryl ja już dobrze wiem jakie ty niespodzianki wręczasz. Wybacz, ale odmówię, jeśli łaska.
Nie mam pojęcia o czym mówisz, ale czyżbyś był autorem tego wspaniałego, cytowanego tutaj wielokrotnie dzieła?
Administrator portalu Nowej Fantastyki. Masz jakieś pytania, uwagi, a może coś nie działa tak, jak powinno? Napisz do mnie! :)
A niech cię, DJ-u, link do artefaktów – bezcenny! ;-)
Ale ludziska tam niżej, w komentarzach, muszę przyznać, bardzo jacyś tacy ą-ę-przez bibułkę. Mięcuścy jak kaczuszki.
"Świryb" (Bailout) | "Fisholof." (Cień Burzy) | "Wiesz, jesteś jak brud i zarazki dla malucha... niby syf, ale jak dzieciaka uodparnia... :D" (Emelkali)
Czy to tyczy Kryształów czy Greya , większość komentujących, skupia się nad niedoskonałościami formy. To łatwe, szczególnie w tak wyszkolonym gronie ;) Ale w żaden sposób nie tlumaczy pewnego fenomenu. (Przyjmę jednak, że zidiocenie świata, jest zbyt dużym uproszczeniem). Nie do końca zgadzam się z teorią, że przypadkowo jeden szepnął drugiem i tak zaczęła się historia. Tak, czy siak należałoby wziąć, logicznie, trzy wytlumaczenia sytuacji (jakby coś wam wpadło, proszę o poprawki) :
Nie biegam, bo nie lubię
Myślę, Corcoranie, że to raczej pierwsza opcja, przynajmniej moim zdaniem. Wszakże te wszystkie Greye, Zmierzchy i tak dalej to taki literacki – jak to mówią nasi wyspiarscy bracia – wish fulfillment. A duża część ludzi chce spełnienia życzeń i fantazji niezależnie od formy, w jakiej się je podaje. Tak przynajmniej sądzę.
Numerek dwa tez nie do pominięcia.
W walentynki pary chodzą do kina? Chodzą.
Grają Greya? Grają. I reklamy w TV akurat tydzień przed intensywnie puszczają...
Pół wieczoru albo i cały, na zmianę może z jakąś komedią romantyczną? Ano tak.
Ludzie kupią bilety, nawet pomimo wyjścia w środku seansu z sali? Ano kupią.
Takie tam, marketingowe podsuwanie produktu pod nos, byle sprzedać, byle zarobić, bo przecież i tak na coś te pary do kina pójdą...
"Świryb" (Bailout) | "Fisholof." (Cień Burzy) | "Wiesz, jesteś jak brud i zarazki dla malucha... niby syf, ale jak dzieciaka uodparnia... :D" (Emelkali)
Vyzart, takiej odpowiedzi, przyznam, spodziewałem się na samym końcu. Sam podzialam ten typ, aczkolwiek myślenie spiskowe (bez perajotywmego wydźwięku), byłoby tu również, mam wrażenie, na miejscu. Historyczny przykład Emmanuel, której oczywiście nikt z nas nie mial okazji oglądać na prapremierze, daje nieco do myślenia.....
Nie biegam, bo nie lubię
O, a co to za historia z Emmanuel (której przecież nie oglądałem ;-) ) na prapremierze?
"Świryb" (Bailout) | "Fisholof." (Cień Burzy) | "Wiesz, jesteś jak brud i zarazki dla malucha... niby syf, ale jak dzieciaka uodparnia... :D" (Emelkali)
Emmanuel – powieść (“The joys of a woman”) – była totalnym gniotem. Prawdopodobnie wcale nie lepszym niż “Grey”. Wieki temu, kiedy byłem na dosyć jeszcze wczesnym etapie nastoletności, na RMFce przez lato leciała audycja “Noce są gorące”. Tam właśnie czytano w odcinkach tę powieść. Wtedy robiła wrażenie, a jakże, ale jeśli spojrzeć na lekturę nieco mniej rozgrzanym okiem, to okazuje się ona... No cóż, niezbyt nieczytelna. Nie tak jak “Kryształy”, ale bogactwo dziwnych – żeby nie powiedzieć: głupich – opisów nieliche. Ale w swoich czasach była niczym młot rozbijający pruderyjność i pseudoobyczajność. Łamała tabu i była nowym, a przy tym bardzo ekscytującym krokiem w stronę “rozprężenia” mocno cenzurowanej kultury masowej.
Natomiast Grey w żaden sposób nie może być uznany za dzieło przełomowe czy innowacyjne. Nie w czasach, kiedy każdy dzieciak może nosić w kieszeni kilka gigabajtów ostrego porno, a podobna tematycznie literatura jest przecież na tyle rozpowszechniona – bo przecież Grey to ani pierwszy erotyk, ani pierwszy romans jaki napisano – że z pewnością na rynku można dostać o wiele więcej i to jakościowo lepszych tego typu powieści. Tak więc punkt pierwszy mnie nie przekonuje. Punkt trzeci tym bardziej. Na jedną pannę, która uważa Greya za “cudo”, osobiście znam – nie licząc tutejszego grona – co najmniej kilka osób, które zabrałby tę książkę ze sobą do toalety tylko w wypadku, gdyby skończył się papier. O powszechnie panującej wśród szerszej publiki opinii nie ma nawet co gadać. “Grey” zasadniczo jest synonimem gniota.
Tak więc zostaje punkt drugi. “Grey” nie stał się bestsellerem – “Grey” został nim zrobiony. Zresztą nie on pierwszy i nie ostatni. Podobnie było na przykład z “Eragonem”. Znośna, ale zupełnie byle jaka powieść wydana również jako swoiste selfie, bo w małym wydawnictwie należącym do rodziców Paoliniego, i rozreklamowana jako “sensacja”, bo napisana przez czternastolatka. O tym, że Chris przez dłuuugi czas jeździł po Ameryce i organizował w szkołach spotkania autorskie z dzieciakami, którym potem opychał swoją powieść, dorzucając w gratisie parafkę, mówiło się rzadko. A to przecież właśnie w ten sposób niewyobrażalnie podbijał sobie sprzedaż, co w konsekwencji doprowadziło do tego, że powieść została “zauważona” na rynku i kupiona za grubą kasę przez jakiegoś wydawniczego giganta, któremu wystarczyło już tylko dokręcić kilka śrubek i maszynka do robienia piniendzy gotowa.
Ta pani od “Greya” zrobiła dokładnie to samo, choć przy użyciu skuteczniejszych środków. Za sukcesem filmu też stoi marketingowa sieczka, Fishu ma rację co do przecinka. Do czasu premiery reklama “Greya” była tak nachalna, że nawet ja, choć nie oglądam tv, nie słucham radia i prawie nie przeglądam internetów, dostawałem od niej mdłości. A wystarczyło tylko wyjść na trzy godzinki na bilarda ze znajomymi i trafić w pobliże telewizora plującego Eską TV – telewizją dla nastolatek rozwiązujących swoje miłosne dylematy za pomocą esemesa wysłanego na 72...
Po premierze zaczęła działać reklama szeptana i teraz sami – zupełnie za darmo – promujemy ten film, i to o wiele skuteczniej niż media. Ile osób przeglądających ten wątek pomyślało: “a tak z ciekawości może bym jednak obejrzał(a)/przeczytał(a)”, albo podzieli się przeczytanymi tu spostrzeżeniami ze swoimi znajomymi?
Dla mnie nie ma żadnej tajemnicy w komercyjnym sukcesie Greya – wszystko rozbija się o dobrą promocję (czytaj: grubą kasę i żerowanie na ludziach, którzy z literaturą mają do czynienia tylko podczas codziennego przeglądania “Fuckta”, więc są dosyć podatni na sugestie).
Peace!
"Zakochać się, mieć dwie lewe ręce, nie robić w życiu nic, czasem pisać wiersze." /FNS – Supermarket/
Książki “Emmanuel” nie czytałam, ale film oglądałam, a jakże. I robił wrażenie. Ale może dlatego, że oprócz scen erotycznych miał jeszcze klimat. Tak przynajmniej zapamiętałam.
"Czasem przypada nam rola gołębi, a czasem pomników." Hans Ch. Andersen ****************************************** 22.04.2016 r. zostałam babcią i jestem nią już na pełen etat.
Ach, ta Emmanuel... ;-)
W przypadku Greya stawiałbym na wmuszenie produktu marketingowo jako pierwszy powód, a dopiero za nim umieścił grupę odbiorców, którym naprawdę to się podoba ze względu na zaspokojenie jakiejś potrzeby serca czy wyobraźni.
Ludzie naprawdę na to szli, bo chcieli wyjść z druga połówką do kina w Walentynki, a w prime time dawali wszędzie ten film.
"Świryb" (Bailout) | "Fisholof." (Cień Burzy) | "Wiesz, jesteś jak brud i zarazki dla malucha... niby syf, ale jak dzieciaka uodparnia... :D" (Emelkali)
Ludzie naprawdę na to szli, bo chcieli wyjść z druga połówką do kina w Walentynki, a w prime time dawali wszędzie ten film.
I to jest właśnie przejaw marketingowego geniuszu.
A Emi... Pfu! Emmanuel, oj tak, tak, tak...
Peace!
"Zakochać się, mieć dwie lewe ręce, nie robić w życiu nic, czasem pisać wiersze." /FNS – Supermarket/
W przypadku Greya stawiałbym na wmuszenie produktu marketingowo jako pierwszy powód, a dopiero za nim umieścił grupę odbiorców, którym naprawdę to się podoba ze względu na zaspokojenie jakiejś potrzeby serca czy wyobraźni.
Ja bym to przestawił, bo w końcu już jako kiepskiej jakości fanfic Zmierzchu, robiło się o tym tak głośno, że dopiero potem ktoś postanowił nałożyć na to marketingowy klosz, czując potencjał :P
Ja bym to przestawił, bo w końcu już jako kiepskiej jakości fanfic Zmierzchu, robiło się o tym tak głośno, że dopiero potem ktoś postanowił nałożyć na to marketingowy klosz, czując potencjał :P
Z tego co ja czytałem, babka sama sobie to wypromowała, spamując na chama internety, zwłaszcza fb. Ale nie dam za tę wiedzę nawet paznokcia.
Peace!
"Zakochać się, mieć dwie lewe ręce, nie robić w życiu nic, czasem pisać wiersze." /FNS – Supermarket/
Nie czytałam, nie oglądałam, ale podzielę się z Wami moim wspomnieniem z gimnazjum, kiedy to w moich koleżankach nagle obudziły się czytelnicze zapędy i pochłaniały całą trylogię na przerwach z wypiekami na twarzy. (;
,,Człowiek traci grunt pod nogami, kiedy traci ochotę do śmiechu." ~ Ken Kesey
Blanche, kobieta, lat siedemnaście – uosobienie nadziei dla tego narodu.
Peace!
"Zakochać się, mieć dwie lewe ręce, nie robić w życiu nic, czasem pisać wiersze." /FNS – Supermarket/
Dziękuję ślicznie i zabieram ze sobą poprzednią wersję komentarza. <:
,,Człowiek traci grunt pod nogami, kiedy traci ochotę do śmiechu." ~ Ken Kesey
Cieniu, rozmach promocji książeczki – mam na mysli Greya – każe przypuszczać, że zaangazowano sporo pracy i środków. Nie sądzę, by za oceanem odbylo się inaczej. Co więcej, trudno nie zauważyć, że Grey przedstawia, hmmm, dość “męski” punkt wyobrażeń na temat seksu. Z drugiej strony, z punktu widzenia marketingowego, oczywiste widaje się, że korzystniej byloby, gdyby autorka należała do płci zgoła przeciwnej. Dodajmy do tego ghostwritera i przepis na spiskową teorię powstania Greya gotowy :)
Nie biegam, bo nie lubię
Nie czytałam, nie oglądałam, ale podzielę się z Wami moim wspomnieniem z gimnazjum, kiedy to w moich koleżankach nagle obudziły się czytelnicze zapędy i pochłaniały całą trylogię na przerwach z wypiekami na twarzy. (;
Ale przecież ta książka jest skierowana do dojrzałych kobiet...
Ale przecież ta książka jest skierowana do dojrzałych kobiet...
buahahahaha
Emelkali, Ty mnie przyprawiasz o ból głowy. :-) Jeszcze jedna specjalizacja? Nie za wiele masz talentów? :-) (AdamKB)
Ale przecież ta książka jest skierowana do dojrzałych kobiet...
Mężczyzn też! Widziałam na wakacjach kilku takich, czerwoniutkich i zafascynowanych...
Gdyby nie była przeznaczona dla dorosłych, osoby z reguły nieczytające najprawdopodobniej by po nią nie sięgnęły. I gdyby nie była tak reklamowana, no.
Okej, podsumowanie Emelkali jest lepsze. c:
,,Człowiek traci grunt pod nogami, kiedy traci ochotę do śmiechu." ~ Ken Kesey
NeverEnd,
Być może... być może.
Ale pokaż mi nastolatkę, która nie byłaby najświęciej przekonana, że jest najzupełniej dojrzała ;)
Nie biegam, bo nie lubię
NeverEndzie – i? “Mroczne materie” Pullmana są skierowane do dzieci i młodzieży, a ja, choć mam już pewnie bliżej niż dalej, i tak zaczytuję się w trylogii z ogromną satysfakcją.
Książki są dla ludzi, a że dziewczyny lubią sobie pomarzyć o ostrym sadło-masło? Zapamiętać i wykorzystać w praktyce. To też uwaga do Corcorana – znam co najmniej kilka dziewczyn, które podzielają to “męskie” spojrzenie na sprawę. A prawdę mówiąc, to podejrzewam, że nie mam pojęcia, ile naprawdę takich kobiet znam. W każdym razie to nasz męski szowinizm każe nam wierzyć, że panie to są takie “ach, och, a gdzie tysiąc płatków róż, świece i dziewiąta symfonia?”. A tymczasem prawda okazuje się zupełnie inna. Nie zawsze bo nie zawsze, wiadomo, ale idzie się, kurna, zdziwić.
I to może być kolejny istotny powód, dla którego Grey jest taki popularny – traktuje o tym, o czym kobiety wychowane w kulturze bardzo mocno przesiąkniętej wpływami Kościoła Katolickiego – i to nie tylko w Polsce, a w całym świecie skażonym tzw. Zachodnią Cywilizacją – często nie ośmielają się nawet marzyć. A co dopiero spełniać takie marzenia.
Przy czym, nim zostanę za swoje poglądy zlinczowany przez przedstawicielki płci nadobnej, pragnę zaznaczyć, że są to tylko luźne, acz poparte własnymi obserwacjami i doświadczeniami, spostrzeżenia.
A że na Zachodzie też wydano kupę kasy na promocję Greya, wiadomo. Ale to dlatego, moim zdaniem oczywiście, że autorka okazała się znacznie lepszym specem od marketingu niż pisarką.
Peace!
EDIT:
Zapomniałem o najważniejszym: Blanche, nie ma za co. Ale i tak widziałem poprzedni komentarz^^
"Zakochać się, mieć dwie lewe ręce, nie robić w życiu nic, czasem pisać wiersze." /FNS – Supermarket/
– znam co najmniej kilka dziewczyn, które podzielają to “męskie” spojrzenie na sprawę
Ech, Cieniu, zaprosiny na Twoje okrągłe urodziny przyjęte. ;)
A poważniej, raczej jestem ostrożnym zwolennikiem zdania, że ten “męski szowinizm” każe nam wierzyć, że z “połykania za pierwszym razem”, jak to dosadnie ujęła na początku dyskusji Emelkali, owe “męskie” dziewczyny czerpią przyjemność :D
Nie biegam, bo nie lubię
“ach, och, a gdzie tysiąc płatków róż, świece i dziewiąta symfonia?”
Cieniu, powiedz mi proszę gdzie takiego faceta znaleźć! ;)
"Myślę, że jak człowiek ma w sobie tyle niesamowitych pomysłów, to musi zostać pisarzem, nie ma rady. Albo do czubków." - Jonathan Carroll
Połykanie za pierwszym razem to osobna bajka. Ja mówię o świadomych swojej seksualności i potrzeb kobietach, które nierzadko lubią klapsy, świństweka szeptane do ucha i... inne takie.
Peace!
EDIT: Morgiano, Ty zamężna zdaje się jesteś...
EDIT II: Zresztą o było o paniach, nie o panach.
"Zakochać się, mieć dwie lewe ręce, nie robić w życiu nic, czasem pisać wiersze." /FNS – Supermarket/
Nowe oblicze Cienia Burzy?
"Czasem przypada nam rola gołębi, a czasem pomników." Hans Ch. Andersen ****************************************** 22.04.2016 r. zostałam babcią i jestem nią już na pełen etat.
Ale pokaż mi nastolatkę, która nie byłaby najświęciej przekonana, że jest najzupełniej dojrzała ;)
Oto jestem! Załączyć zdjęcie z autografem? (;
,,Człowiek traci grunt pod nogami, kiedy traci ochotę do śmiechu." ~ Ken Kesey
Oj tam, oj tam! Musisz przypominać? Nawet na chwilę o płatkach róż i dziewiątej symfonii nie dadzą pomarzyć. ;)
"Myślę, że jak człowiek ma w sobie tyle niesamowitych pomysłów, to musi zostać pisarzem, nie ma rady. Albo do czubków." - Jonathan Carroll
Ja jestem inny, Morgiano...
Jakkolwiek źle by to nie brzmiało :D
Nie biegam, bo nie lubię
Oto jestem! Załączyć zdjęcie z autografem? (;
A pewnie!
Nie, bemiczko, nie nowe. Ja nie Grey. Powiedzmy, że po prostu nieco bardziej wychyliłem się... z cienia.
A Ty, Morgiano, pamiętaj, że okazje najlepiej sobie stwarzać: “A wiesz, drogi mój małżonku, rozmawialiśmy dzisiaj na NF o Greyu i zeszło na marzenia o różach i Bethowenie i – tu wymowne westchnienie – może zróbmy coś nietuzinkowego!?” I chłop, jak domyślny, to zacznie się cieszyć, że akurat ósmy się zbliża i płatków róż będzie pod dostatkiem.
Peace!
"Zakochać się, mieć dwie lewe ręce, nie robić w życiu nic, czasem pisać wiersze." /FNS – Supermarket/
Mogę wysłać mojego kota, bo jest śliczny, puchaty i ma cudowne oczy, ze swoim się na razie wstrzymam. Ale za to mogę się poskarżyć (bo to bardzo na temat), że wcale nie chcę dojrzewać, sam wybór studiów mnie przeraża i w ogóle chętnie oddam komuś parę lat. Ktoś chce poratować małą, biedną dziewczynkę z kryzysem wieku nastoletniego? :(
,,Człowiek traci grunt pod nogami, kiedy traci ochotę do śmiechu." ~ Ken Kesey
Eh Cieniu Burzy, jak dla mnie to niech sobie każdy połyka co tam tylko chce, z kim chce i kiedy chce...
To jednak nie zmienia faktu, że książka jest fatalnie napisana. Ale ludzie którzy zazwyczaj nie czytają, a sięgają po ten tytuł bo jest popularny, chyba o tym nie dostrzegają.
Kurczę, swoją drogą to bardzo ciekawe. Zauważcie, że nie ma prawie osób, które przechodzą obojętnie obok tego tytułu. Każdy chce wyrazić opinię; jaka ta książka jest słaba, albo jaki to nie fenomen. I tak powstają starcia, tych za i tych przeciw. Ale wszystko działa na korzyść książki – promuje ją. ( bo w dzisiejszym świecie jeżeli nie ma o czymś opinii, to to nie istnieje.)
A jeżeli jest opinia, zła to znajdą się i tacy którzy uparcie będą twierdzić, że tamci drudzy racji nie mają i vice versa. Bo ludzie chcą się pospierać, bo chcą mieć rację,.
Ja tylko żartowałam. ;) Jestem całkiem szczęśliwa w małżeństwie. Od dziewięciu lat już jesteśmy razem i narazie się nie pozabijalismy. I gdyby ktoś się dziwił, że taka młoda, to nie dzieci nie mamy.
"Myślę, że jak człowiek ma w sobie tyle niesamowitych pomysłów, to musi zostać pisarzem, nie ma rady. Albo do czubków." - Jonathan Carroll
NeverEnd, przypomniałeś mi o czytanym jakiś czas temu artykule, w którym naukowiec/psycholog/ktoś-mądrzejszy-ode-mnie udowadniał, że konflikty biorą się z powodu różnic w systemie wartości każdego z nas. Całkiem ciekawe to było. ^^
,,Człowiek traci grunt pod nogami, kiedy traci ochotę do śmiechu." ~ Ken Kesey
Eeee, ja też, jakolwiek źle by to nie brzmiało :D
Nie biegam, bo nie lubię
NeverEnd, przypomniałeś mi o czytanym jakiś czas temu artykule, w którym naukowiec/psycholog/ktoś-mądrzejszy-ode-mnie udowadniał, że konflikty biorą się z powodu różnic w systemie wartości każdego z nas. Całkiem ciekawe to było.
A ja tego nie czytałem, zauważyłem to, bo zawsze wolę obserwować i analizować ludzkie zachowania, niż wtrącać się do dyskusji. Oczywiście NF jest wyjątkiem :)
Też zazwyczaj obserwuję, a przynajmniej dopóki krzywda mi się nie dzieje. Albo komuś/czemuś mi bliskiemu.
,,Człowiek traci grunt pod nogami, kiedy traci ochotę do śmiechu." ~ Ken Kesey
Blanche, ciekawa uwaga o konflikcie różnic ;)
To prawda najprawdziwsza – Walka o to, że to mi należy się pilot, by przełączyć na Discovery, jest w gruncie rzeczy walką o mniej lub bardziej materialistyczny światopogląd ….
Nie biegam, bo nie lubię
Ja nie rozumiem, czemu mój tata nie chce oglądnąć razem ze mną dokumentu o świerszczach, podczas gdy pokazują jakieś nowe, wypasione fury...
PS. Akurat świerszcze nie leżą w kręgu moich zainteresowań, ale mniej więcej tak to wygląda. :p
,,Człowiek traci grunt pod nogami, kiedy traci ochotę do śmiechu." ~ Ken Kesey
A Ty, Morgiano, pamiętaj, że okazje najlepiej sobie stwarzać: “A wiesz, drogi mój małżonku, rozmawialiśmy dzisiaj na NF o Greyu i zeszło na marzenia o różach i Bethowenie i – tu wymowne westchnienie – może zróbmy coś nietuzinkowego!?” I chłop, jak domyślny, to zacznie się cieszyć, że akurat ósmy się zbliża i płatków róż będzie pod dostatkiem.
Ech, Cieniu, kobiety tak nie działają. Kobiety zostawiają włączonego kompa z odpaloną stroną internetową właśnie na takiej dyskusji i mają nadzieję, że facet przeczyta i się DOMYŚLI. :)
Ale ciekawa dyskusja mnie ominęła... Słyszałam, że w walentynki nie sprzedawano biletów na inne filmy, dopóki nie poszły wszystkie na Greya – nie wiem, czy to urban legend czy fakt – ale brzmi prawdopodobnie. Mam szczerą nadzieję, że chwila sławy przeminie, jak kiedyś przeminęła Bridget Jones (też była książka) czy inne tego typu Zmierzchy... A czy czytałam? Po podobnej dyskusji w większym gronie (jedni piali z zachwytu nad wyzwoleniem, inni płakali nad poziomem), próbowałam wyrobić sobie zdanie i poległam – szkoda czasu. Emelkali, przybij piątkę!
Słyszałam, że w walentynki nie sprzedawano biletów na inne filmy, dopóki nie poszły wszystkie na Greya – nie wiem, czy to urban legend czy fakt – ale brzmi prawdopodobnie.
W moim mieście w tym większym, popularniejszym kinie nie leciało nic innego, za to w drugim do tej pory nie puścili tego filmu. Chyba nie muszę mówić, które od kilku lat ledwo się utrzymuje...
,,Człowiek traci grunt pod nogami, kiedy traci ochotę do śmiechu." ~ Ken Kesey
Co tu się wyprawia...
Burze wychylają się z cieni, Corcorany przyznają się do inności (zobaczcie rysunek z tęczą w Przekroju), voyeuryzmy, konflikty...
Blanche, konflikty wynikające z różnic personalnych oraz konflikty wiary są, wg tego co wiem, nierozwiazywalne.
Konflikt wartości jest tylko odrobinę mniej trudny... Ergo: spór dla sporu, w którym żadnej ze stron tak naprawdę na rozwiazaniu konfliktu nie zależy. :-)
"Świryb" (Bailout) | "Fisholof." (Cień Burzy) | "Wiesz, jesteś jak brud i zarazki dla malucha... niby syf, ale jak dzieciaka uodparnia... :D" (Emelkali)
Rooms, przywracasz mi nadzieję w kobiety, które, powiedzmy to wprost, nie widzą w połykaniu, kwintesencji, hmmm, na przykład tego: http://youtu.be/3z0_cqdctVk :D
Nie biegam, bo nie lubię
Trzeba przyznać temat przedni. Zaczęło się od pięćdziesięciu twarzy, a już wkraczamy na tematy nierozwiązywalnych konfliktów. Ciekaw jestem co będzie dalej?
Ja tam jestem wyjątkowo infantylna, jeśli chodzi o tematy miłosne. Większości nie jestem w stanie połknąć, znaczy, przełknąć. (;
NeverEnd, jak to co? Pięćdziesiąt twarzy albo i więcej. W końcu wątek jest o pięćdziesięciu twarzach Nowej Fantastyki... no dobra, czytelników NF. :p Może przy okazji jakiś konflikt rozwiążemy. To co, wysyłamy bombkę Putinowi? Z okazji dnia teściowej. c:
,,Człowiek traci grunt pod nogami, kiedy traci ochotę do śmiechu." ~ Ken Kesey
Wyślijmy bombę Kimowi, on bombek potrzebuje dużo bardziej niż Putin :D
Słyszałam, że w walentynki nie sprzedawano biletów na inne filmy, dopóki nie poszły wszystkie na Greya – nie wiem, czy to urban legend czy fakt – ale brzmi prawdopodobnie.
We wszystkich kinach w regionie (kilka sąsiednich miast) repertuar do czwartku obejmował wyłącznie Greya i nie dało się nic zaplanować. Inne filmy pojawiły się na rozpisce dopiero w czwartek przed walentynkową sobotą. Nie wiem, jak było ze sprzedażą biletów, bo daliśmy sobie spokój i znaleźliśmy inną rozrywkę.
Pisanie to latanie we śnie - N.G.
To co, wysyłamy bombkę Putinowi? Z okazji dnia teściowej. c:
Bombkę, z pozdrowieniami od brygady nowofantastycznej :) Nie ważne, że bliżej Wielkanoc, ważne, że bombka eksploduje radioaktywnie w pobliżu palantów :D
Nie biegam, bo nie lubię
A ten Grey, to na pewno sukces, czy tylko tak mówią, piszą i śpiewają? Zainteresowałem się tym tytułem dopiero, gdy zobaczyłem liczne wpisy.
Skoro tyle osób kupiło coś, co językowo... no, leży i kwiczy razem z główną bohaterką, to nawet ogromny sukces.
,,Człowiek traci grunt pod nogami, kiedy traci ochotę do śmiechu." ~ Ken Kesey
Blackburn, Twój głos jest być może najważniejszy w owej dyskusji. Całe szczęście, Blackburn, że dopiero teraz wykazałeś zaintersowanie, bowiem już masz komfortowe przesłanki, co o tym wszystkim myśleć :)
Nie biegam, bo nie lubię
:)
Szperam po internecie i szukam statystyk. Ale, gdy piszą 800 tys widzów, to dużo czy mało?
Dużo, stanowczo za :)
Ale nie sądzę bym zmienił zdanie, nawet gdybyś zaszachował mnie jednym, jedynym widzem :D
Nie biegam, bo nie lubię
To może i ja się skuszę. Oczywiście tylko po to, żeby wiedzieć o czym dyskusja. ;)
EDIT: “leży i kwiczy razem z główną bohaterką“
O, i jeszcze Blanche mnie przekonała ;)
Pozwolę przytoczyć sobie to i owo.
Christian chwyta moje lewe ramię, rozciąga je delikatnie w stronę lewego rogu i zakłada skórzane kajdanki wokół mojego nadgarstka. Kiedy kończy, jego długie palce głaszczą moje ramię. Och! Jego dotyk wysyła gilgoczący dreszcz. Słyszę jak powoli przechodzi na drugą stronę łóżka. Chwyta moje prawe ramię i zakuwa rękę w kajdanki. Po raz kolejny jego długie palce przesuwają się wzdłuż mojego ramienia. O mój... Już jestem gotowa żeby wybuchnąć.
Jak tak wyglądają opisy scen erotycznych, to ja dziękuję.
Zacny fragment. Coś mi się zdaje, że moje “50 twarzy...” nie odbiega od tej książki poziomem ;D
NeverEnd, to z pewnością błąd przekładu. ;)
Nie potrzeba tej głównej bohaterce wiele do szczytu, jak tylko ucisk i ocieranie się. Polecam MPK właśnie w godzinach szczytu...
coś, co językowo... no, leży i kwiczy razem z główną bohaterką
Blanche, prawie zabiłam się śmiechem :D
PS. 138 komentarzy i już dowiedziałam się, jak ten cały Grey ma na imię :D
Zapraszam na stronę autorską: www.facebook.com/LadyWrites - Anna Szumacher
Ech, Cieniu, kobiety tak nie działają. Kobiety zostawiają włączonego kompa z odpaloną stroną internetową właśnie na takiej dyskusji i mają nadzieję, że facet przeczyta i się DOMYŚLI. :)
I to jest Wasz błąd! Zgadzamy się, że jakaś domyślność musi być, jeśli w tych różach ma być choć trochę niewymuszonego romantyzmu, ale Wy zdecydowanie przeceniacie nas, facetów. Zostaw swojemu otwartą przeglądarkę na dyskusji o Greyu, a w najlepszym wypadku czeka Cię opierdziel za marnowanie czasu na głupoty. W najgorszym – trzy świeże tomy z nieudolnie zdrapaną cenówką.
Nie potrzeba tej głównej bohaterce wiele do szczytu, jak tylko ucisk i ocieranie się.
Nieprawda. Potrzeba jej jeszcze trzech ramion i dwóch zestawów długich palców.
Ale Blanche prawdziwie rozpieprzyła system.
Peace!
"Zakochać się, mieć dwie lewe ręce, nie robić w życiu nic, czasem pisać wiersze." /FNS – Supermarket/
Bravi, twoje "50", nieśmiało zauważę, jest o niebo lepsze ;-) Blanche pokonała wszystkich najkrótszą recenzją dzieła... :-)
"Świryb" (Bailout) | "Fisholof." (Cień Burzy) | "Wiesz, jesteś jak brud i zarazki dla malucha... niby syf, ale jak dzieciaka uodparnia... :D" (Emelkali)
Blanche mogła zrecenzować to dzieło, dzięki mamie, która uległa reklamom, kupiła audiobooka, dzielnie dotrwała do połowy, a potem pokazała fragment córce, ku przestrodze. (;
Wystarczyło jedno słowo, subtelne muśnięcie z dawna wyczekiwanego komplementu, a moje ciało już całe płonie. Och, Blackburnie, Ceterari, Cieniu i Rybciu! Już jestem gotowa, żeby wybuchnąć.
NMSP.
,,Człowiek traci grunt pod nogami, kiedy traci ochotę do śmiechu." ~ Ken Kesey
<leży i kwiczy z kiczy>
"Świryb" (Bailout) | "Fisholof." (Cień Burzy) | "Wiesz, jesteś jak brud i zarazki dla malucha... niby syf, ale jak dzieciaka uodparnia... :D" (Emelkali)
Tak...
Jak to mówią, nie ma tego Grey’a, co bo na Blanche nie wyszło...
Peace!
"Zakochać się, mieć dwie lewe ręce, nie robić w życiu nic, czasem pisać wiersze." /FNS – Supermarket/
Blanche mogła zrecenzować to dzieło, dzięki mamie,
Generalnie mnie z kolei nauczył tata, że jeśli w pewnych sytuacjach pada skądinąd piękne słowo: mama, to istnieje spora szansa, że to, co tylko tak odrobinkę przemknęło mi przez myśli, może nie być do końca legalne :D
Nie biegam, bo nie lubię
Jak to mówią, nie ma tego Grey’a, co bo na Blanche nie wyszło...
Co za podsumowanie!
,,Człowiek traci grunt pod nogami, kiedy traci ochotę do śmiechu." ~ Ken Kesey
Do niedawna nie wiedziałam, że jest tak źle... Dzisiaj zobaczyłam sporą grupkę dzieciaków. Wybiegając ze szkoły (podstawówki, na oko trzecia, czwarta klasa), wszystkie darły się wniebogłosy: ,,pięćdziesiąt twarzy Grey’a, Grey, pięćdziesiąt twarzy!”
Najgorsze jest to, że potem dorośli zarzucają nam, młodym, że jesteśmy zdeprawowani, a tak naprawdę to nie my doprowadzamy do tego, że wszędzie jest pełno seksu i przemocy, a nawet pastę do zębów może reklamować półnaga kobieta. Smutne i dołujące.
,,Człowiek traci grunt pod nogami, kiedy traci ochotę do śmiechu." ~ Ken Kesey
Gdzie jest ta reklama pasty z półnagą? Podaj linkę....
:-D
"Świryb" (Bailout) | "Fisholof." (Cień Burzy) | "Wiesz, jesteś jak brud i zarazki dla malucha... niby syf, ale jak dzieciaka uodparnia... :D" (Emelkali)
Przyrody nie oszukasz, oj nie... ;)
No właśnie, gdzie ta reklama pasty z półnagą kobietą? :P
Proponuję zobaczyć reklamę napoju Dr.Pepper.
|:
,,Człowiek traci grunt pod nogami, kiedy traci ochotę do śmiechu." ~ Ken Kesey
O tej reklamie mówimy?
"Świryb" (Bailout) | "Fisholof." (Cień Burzy) | "Wiesz, jesteś jak brud i zarazki dla malucha... niby syf, ale jak dzieciaka uodparnia... :D" (Emelkali)
Zalatując prywatą. Dla żądnych cycków przedstawicieli obu płci, którzy jeszcze z jakichś powodów pewnych rzeczy nie widzieli, polecam link:
http://www.fantastyka.pl/informacje/pokaz/299
Uprzedzam, szczególnie pierwsze, tylko dla ludzi i nieludzi o mocnych nerwach :)
Nie biegam, bo nie lubię
Biedactwa! Ja nawet internetu nie potrzebuję, żeby sobie popatrzeć.
,,Człowiek traci grunt pod nogami, kiedy traci ochotę do śmiechu." ~ Ken Kesey
...na pastę do zębów? :-D
"Świryb" (Bailout) | "Fisholof." (Cień Burzy) | "Wiesz, jesteś jak brud i zarazki dla malucha... niby syf, ale jak dzieciaka uodparnia... :D" (Emelkali)
Na lodówkę!
...A to nie podziwiamy lodówki? Ech. ):
,,Człowiek traci grunt pod nogami, kiedy traci ochotę do śmiechu." ~ Ken Kesey
Wszystko na swoim miejscu: Pepper w lodówce, kobieta w kuchni.
Nie bardzo rozumiem, o co chodzi. Czy to była jego, znaczy doktora Peppera, żona?
Nie biegam, bo nie lubię
Reklamy nie widziałam, ale zgaduję, że mąż stoi za obiektywem. :p
,,Człowiek traci grunt pod nogami, kiedy traci ochotę do śmiechu." ~ Ken Kesey
Nie mogę się zgodzić, Blanche, napisano jak byk, że to doktor P. wylądował ostatecznie w lodówce, a kobieta przed, po, podejrzewam, bardzo zajadłej walce :)
Edit: Swoją drogą ciekawe, czy wyjęła półki, czy jej się nie chciało, i pocięła nieszczęsnego doktora na kawałki :)
Nie biegam, bo nie lubię
No tak, widać to po jej stroju. Teraz wszystko jasne! :p
,,Człowiek traci grunt pod nogami, kiedy traci ochotę do śmiechu." ~ Ken Kesey
Wydaje mi się, że do lodówki zagląda Marynia... ;-)
Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.
Regulatorzy!
Ciiii.....
<szeptem> jak już co, to krwawa Marynia...
Nie biegam, bo nie lubię
Ale jak ładnie zagląda, ech... Wcale mi nie żal tego doktora... :-D
"Świryb" (Bailout) | "Fisholof." (Cień Burzy) | "Wiesz, jesteś jak brud i zarazki dla malucha... niby syf, ale jak dzieciaka uodparnia... :D" (Emelkali)
Ta... Przyrody nie oszukasz. :D
Slusznie, PFsh, musiał bić, tfu, być niezłym sukinsynem.... :)
Nie biegam, bo nie lubię
Ekhem, to ja się może wypowiem. Tylko nie bijcie, bo adwokatem diabła nie mam zamiaru być...
Myślę, że jako ktoś posiadający w owych Twarzach największe doświadczenie na tym forum, chyba... Jako, że przeczytałem aż DWA TOMY (tak wiem, przepraszam, ale mam takie paskudne spaczenie, że jak już zacznę jakąś książkę/serię, to niezależnie od tego jakie to gówno by nie było, to muszę to dokończyć) to podzielę się opinią.
Nie zgodzę się z opinią Emelkali o obleśności scen erotycznych... Dlatego, że ich w ogóle scenami erotycznymi nazwać nie można. Erotyzm wymaga subtelności i wdzięku. “50 twarzy Greya” jest najzwyczajniej w świecie pornolem. Filmikiem z redtube’a, doprawionym nutką czegoś, co w założeniu miało być fabułą, z dodatkiem czegoś, co udaje BDSM, ale moim zdaniem w byciu pornolem nie jest wcale takie złe. Podstawowym błędem jest patrzenie na to “dzieło” jak na literaturę. Jak na książkę, dzieło artystyczne, stworzone przez kogoś, kogo możnaby nazwać pisarką. I porównywać do ludzi pokroju Dostojowskiego, Bułhakova, Huxleya, Hemingwaya, Tolkiena, Eco... To podstawowy błąd. 50TG to fanfik stworzony przez osobę, która niespecjalnie wiedziała o czym pisze ani na czym w ogóle owo pisanie polega i który jakimś cudem stał się światowym fenomenem. Moja teza? Śmiałość. Po prostu nikt wcześniej nie wpadł na to, żeby napisać takiego regularnego pornola. Nie erotyka, ale pornola, który w byciu owym nie jest znowu aż taki zły... Przeczytam trzecią część, może z masochizmu, a może po to, aby móc konstruktywnie krytykować całą trylogię z poczuciem, że wiem o czym mówię...
50 twarzy nie jest złe w tym co robi. Nie jest złą książką, dlatego, że tak naprawdę nigdy nie próbowało być faktyczną książką. I to moim zdaniem jest właśnie najbardziej niepokojącym sygnałem dotyczącym tego w jakim kierunku zmierzają współczesne gusta literackie. Bo nie oszukujmy się – ten biznes nie tworzą krytycy o wysublimowanych gustach, ale laicy, zwykli odbiorcy. A to, że coś takiego jest w stanie ich zadowolić, a co gorsza się spodobać... Do refleksji.
"Nie wierz we wszystko, co myślisz."
Brawo, gnoom...
Chciałoby się powiedzieć: moja szkoła, ale cóż, skoro nie.... :D
Nie biegam, bo nie lubię
A skąd wiesz, że nie twoja? Może do tej samej chodziliśmy...
"Nie wierz we wszystko, co myślisz."
Chciałbym... Gnoomie, ale raczej nie ;)
Nie biegam, bo nie lubię
Ciumciumranie, bił, nie był – nieistotne, ważne, że ładnie sięga niewiasta owa... ;-)
Gnoomie, no cóż, pornol pornolem – ale ileż można się masturbować? Czy to oznacza, że mamy do czynienia z samogwałcącą się (intelektualnie, fizycznie, emocjonalnie – niepotrzebne skreślić) masą, która preferuje tę formę nad prawdziwy crash course z partnerem?
Chociaż, taka anegdota mi się przypomina, z Akademii jeszcze Rolniczej... Konikowi, do pobrania nasienia, podstawiono fantom. Nie chciał. Wystawili mu klaczkę, parzącą się, na padok, więc on dalejże, w zaloty – nie spodobał się, biedaczek, zarobił kopytkiem raz, drugi... No to dalej, fantomik, klaczka za płotkiem, konik... Po którymś razie konik dosiadł fantomika i dał upust frustracji. Po n-tym sam skakał na fantomik, klaczki nawet nie było trzeba – tak się ogierkowi spodobało...
"Świryb" (Bailout) | "Fisholof." (Cień Burzy) | "Wiesz, jesteś jak brud i zarazki dla malucha... niby syf, ale jak dzieciaka uodparnia... :D" (Emelkali)
Fishu, jako, że target-audience, jak podejrzewam, byli albo ludzie, którzy jeszcze swemu seksualnemu napięciu w crash course’ie ujścia nie dali, bądź ci, co to już swoich partnerów lub partnerek kijami boją się dotykać (a seksualna frustracja cichutko rośnie) to te niecałe dwa tysiące stron może być tak na akurat. :D
"Nie wierz we wszystko, co myślisz."
Ciumciumranie, bił, nie był – nieistotne, ważne, że ładnie sięga niewiasta owa... ;-)
Ciumciuranie...
ŁADNIE :) podoba mi się... A że doceniasz ładność, mam nadzieję, że prędzej czy później mimo wszystko przydarzy Ci się i to bez tego kłopotliwego poczucia humoru ;) Świat, wbrew pozorom, jest pełen wyzwań...
Nie biegam, bo nie lubię
Cóż, uważam, że Gnoom trafił, jeśli nie w sedno, to przynajmniej w ważny element problemu. Coraz częściej popularność zdobywają książki, które faktycznie nie są książkami, co – moim zdaniem – jest tendencją dziwną (z obawą czekam na moment, w którym sukces odniosą piwa, które nie są faktycznymi piwami i papierosy, które nie są faktycznymi papierosami... nie, cholera, to przecież już się dzieje...). Z faktami jednak kłócić się nie sposób, a faktem jest, że na witrynie każdej księgarni w dziale bestsellerów widzę ostatnio “Zniszcz ten dziennik” i “To nie jest książka”. Może faktycznie liczy się tylko śmiałość i odwaga zrobienia czegoś, czego nikt dotąd nie zrobił?
Może faktycznie liczy się tylko śmiałość i odwaga zrobienia czegoś, czego nikt dotąd nie zrobił?
Śmiałość, czy szerzej oryginalność ma to do siebie, że przykuwa uwagę, co niewątpliwie jest dobrym punktem wyjścia do dobrych wyników sprzedaży. Szczególnie w świecie, w którym każdy chce być bardziej od innych oryginalnym. A przecież, wybacz, czytanie książek jest chyba najmniej oryginalną rzeczą pod słońcem :)
Nie biegam, bo nie lubię
Komóranie, jak to – bez poczucia humoru? Nie nada! ;-P
A wracając do tematu: czytanie książek to wszak nobilitująca czynność, nieprawdaż? To czemu między szlachetne, tak dla niepoznaki neutralne okładki nie wsadzić ociekającej żądzą pornografii? Tak jak w magazyn naukowy wrzucić rozkładówkę ze świerszczyka...?
Intryguje mnie inna kwestia: jak sądzicie, czy osoba, która do czytania “wchodzi” przez takie “50 paszczuff Szaraka”, może/chce/zaryzykuje kolejną lekturę, być może odrobinę, o taki maciopany szczebelek ambitniejszą (nadal popularną, rozrywkową pulpę, ale po prostu lepiej napisaną)?-
"Świryb" (Bailout) | "Fisholof." (Cień Burzy) | "Wiesz, jesteś jak brud i zarazki dla malucha... niby syf, ale jak dzieciaka uodparnia... :D" (Emelkali)
Intryguje mnie inna kwestia: jak sądzicie, czy osoba, która do czytania “wchodzi” przez takie “50 paszczuff Szaraka”, może/chce/zaryzykuje kolejną lekturę, być może odrobinę, o taki maciopany szczebelek ambitniejszą (nadal popularną, rozrywkową pulpę, ale po prostu lepiej napisaną)?-
A czy ,,Dotyk Crossa” jest ambitniejszy? Bo tak było z moimi koleżankami.
,,Człowiek traci grunt pod nogami, kiedy traci ochotę do śmiechu." ~ Ken Kesey
Mój piątoklepkowy wybraku ze skrzelami, słowem przyjacielu :)
Natchnąłeś mnie właśnie przeraźliwą wizją, która zepsuła mi poranek :/
Dom-mieszkanie. Polski, przeciętny. Stół. Cztery krzesła. Obok kanapa. Taka rozkładana w razie gości. Naprzeciw odbiornik TV. Bardziej płaski niż stół i o dwa cale szerszy niż u sąsiada.
Między stołem i kanapą, przy ścianie, witryna z wiórowej płyty. W niej trzy półki. Na górnej – kryształy, środkowej – zdjęcia. Największe – z czarno-białym niedźwiedziem. Na rewersie: Zakopane, 1987.
Na najniższej półce książki. Wszystkie. Równiutko, od najwyższej do najniższej. Album z Tatr, Trylogia, Biblia, 50 Twarzy, skarbczyk. I tylko jedna przeczytana w ciągu ostatnich dziesięciu lat.
:/
Edit: No tak, zapomniałem o Panu Tadeuszu.
Nie biegam, bo nie lubię
O w mordę... ciężkie.
Blanche – nie wiem, nie czytałem :-D
"Świryb" (Bailout) | "Fisholof." (Cień Burzy) | "Wiesz, jesteś jak brud i zarazki dla malucha... niby syf, ale jak dzieciaka uodparnia... :D" (Emelkali)
Zdjęcie z komunii i 100 potraw z ziemniaka.
Dwie przeczytane, jedna znana na wyrywki.
"Białka były czerwone, a źrenice większe niż całe oczodoły"
PsychoFish zadał pytanie: [...] czy osoba, która do czytania “wchodzi” przez takie “50 paszczuff Szaraka”, może/chce/zaryzykuje kolejną lekturę, być może odrobinę, o taki maciopany szczebelek ambitniejszą (nadal popularną, rozrywkową pulpę, ale po prostu lepiej napisaną)?-
Jak najbardziej taka osoba może zechcieć zaryzykować kolejną lekturę, jeśli tylko w tej pierwszej znajdzie cokolwiek, co ją do tego heroicznego czynu zachęci. Ba! może nawet nie przeszkodzi jej, że ta druga w życiu lektura jest o rzeczony niziuteńki szczebelek “wyższa”. Ale nie łudźmy się, że wespnie się wysoko po kolejnych stopniach trudności i jakości. Wzorzec pozostaje wyznacznikiem, a droga pod górkę jest o tyle trudniejsza od zjazdu z górki, że lepiej się nie łudzić... A wyjątki tylko potwierdzają regułę.
<><>
Namalowany słowem przez Corcorana obrazek świetnie oddaje smętną rzeczywistość wnętrz mieszkań i dusz gruuubo ponad połowy mieszkańców kraju nad Wisłą...
<><>
Znikam, już nie będę się wtrącał i przeszkadzał.
“Zniszcz ten dziennik” i tym bardziej, jak sama nazwa wskazuje, “To nie jest książka”, to nie są książki. Nie zawierają fabuły, postaci ani nic takiego. To... sam nie wiem jak to zdefiniować; zabawki, może zeszyty ćwiczeń, przedmioty formą przypominające książkę, ale służące aktywnemu spędzaniu czasu oraz – w jakimś tam stopniu – rozwojowi i, na pewno, dobrej zabawie. Ale nie służą do czytania. Jest to nowe, interesujące, daje naprawdę spore możliwości poszaleć, więc budzi spore zainteresowanie. Ale to, że sprzedają te “zabawki” w księgarniach i to, że – z braku lepszej definicji i/lub w ramach chwytu marketingowego – sprzedają to właśnie jako książki, jeszcze książkami tego nie czyni. Podobnie jak nie są nimi sprzedawane w księgarniach notesy, kalendarzyki, podręczniki i wszelkie inne nie-książki mające okładki i strony. Tak więc przytaczanie “To nie jest książka” jako argumentów w tej dyskusji moim zdaniem mija się z celem zupełnie.
I nie zgadzam się z gnoomem, że Grey nie jest książką. Niezależnie od tego jakie były jej początki i jak denna jest z wykonania, a płytka w treści, nadal jest to powieść. W dodatku powieść wydana i bardzo dobrze się sprzedająca.
Nikt nie napisał wcześniej pornola? Co Wy, Internetów nie macie? W sieci jest tego pełno, w dodatku za darmo. Przy tym, zapewne, o wiele lepszej jakości niż Grey.
Chociaż faktem jest, że wciąż dla wielu przeciętnych obywateli i obywatelek z pokolenia moich rodziców Internet jest raczej poza zasięgiem (”A daj mi z tym spokój!” /Mama Cienia/) więc porno w takim wydaniu jest dla nich bardziej dostępne. Swoją drogą, pewnie właśnie na tym opiera się stwierdzenie, że to “erotyk dla kur domowych”. Ergo, tutaj gnoom, ma rację – Grey jest w pewien sposób niszowy i ma łatki “coś nowego” i “coś dla nas”. Ale to jest tylko kolejne niewyczerpujące tematu wyjaśnienie.
Corcoranie, przykro mi, że muszę Cię rozczarować, to nie jest tylko Twoja wizja. To jest rzeczywistość dzisiejszego świata. Jest tv, a w nim Ewa, Anna Maria, mięsne jeże wszelkiego autoramentu i jakieś tam tańczące ludziki, o których nikt nigdy nie słyszał, póki tv nie stwierdziło, że to gwiazdy. Są też bajki pokroju tego gąbka-debila czy innych cartoon networkingowych krów i kurczaków, zdolnych w dziesięć minut zrobić dziecku z mózgu cholerny puding. Słowem, nie tylko od rana do wieczora, ale od narodzin do śmierci telewizor może wypełnić człowiekowi życie, zostawiając w zamian tylko tyle inteligencji, by był zdolny do wykonywania najprostszych czynności: pracować, kupować i obsługiwać pilota. Generalizuję i przerysowuję, oczywiście, niemniej w bardzo wielu przypadkach nie ma nawet tej półki z Biblią. Więc taki Grey poziomem jest dopasowany do naprawdę szerokiego grona odbiorców na całym świecie – kolejny powód jego popularności.
Generalnie, trzeba sobie jasno powiedzieć, że na komercyjny sukces Greya składa się wiele czynników i nie ma jednej dobrej odpowiedzi na pytanie – jakim, kurwa, cudem?
Żeby Was dobić: pokazałem wczoraj pewnej osobie – bezsprzecznie inteligent, choć raczej nieczytujący – sprzedane przez Dj’a linki do debaty o Kryształach. Gość przeczytał kilka wpisów, zapoznał się z fragmentami książki i... wzruszył ramionami. Nie dostrzegł żadnej większej różnicy między Kryształami a innymi książkami, jakie czytał w życiu.
Peace!
"Zakochać się, mieć dwie lewe ręce, nie robić w życiu nic, czasem pisać wiersze." /FNS – Supermarket/
Cieniu, z książką-nieksiążką masz trochę racji, choć właściwszym terminem być może byłoby “wyrób książkopodobny”. Chyba powinniśmy zacząć wymagać, by księgarnie oznaczały takie wyroby wyraźnym symbolem, tak jak przyjęło się w branży spożywczej.
Ekhm, jako cichy wielbiciel krowy, kurczaka oraz czerwonego barona von Gatek-Nienosze, muszę stanowczo zaprotestować. Może i ta gąbka potrzebuje dziesięciu minut, na przygotowanie cholernego puddingu, ale Im wystarczy na to nie więcej niż 30 sekund :)
Nie biegam, bo nie lubię
Ha!
A mój bratanek wręcz kocha Bolka i Lolka oraz Reksia. Prawie-sześciolatek.
Jest nadzieja w narodzie, tylko rodzice muszą mieć wyobraźnię, by na jutubach wygrzebać wartościowe kawałki...
"Świryb" (Bailout) | "Fisholof." (Cień Burzy) | "Wiesz, jesteś jak brud i zarazki dla malucha... niby syf, ale jak dzieciaka uodparnia... :D" (Emelkali)
Nie czytałem wszystkich postów, ale państwo zakładacie chyba, że każdy nabywca ją przeczytał i hype opiera się na znajomości fabuły. Po mojemu sprawa dotyczy marketingu, książkę kupili ludzie którzy byli na filmie i nigdy nie czytali. A na filmie byli z połówkami i sie dobrze bawili bo mieli ciekawe rzeczy do roboty. A że na ekranie też mieli ciekawsze rzeczy niż fabuła to wiecie.
ta sygnaturka uległa uszkodzeniu - dzwoń na infolinie!
Cieniu, z książką-nieksiążką masz trochę racji, choć właściwszym terminem być może byłoby “wyrób książkopodobny”. Chyba powinniśmy zacząć wymagać, by księgarnie oznaczały takie wyroby wyraźnym symbolem, tak jak przyjęło się w branży spożywczej.
Ale po co? Jak ktoś będzie chciał Greya, to i tak po niego sięgnie, a jak nie – znajdzie sobie coś lepszego. I tak wyroby książkopodobne byłyby na pierwszym miejscu, bo sprzedają się całkiem dobrze.
,,Człowiek traci grunt pod nogami, kiedy traci ochotę do śmiechu." ~ Ken Kesey
Takie mamy czasy i nie można tego zmienić. Ludzie albo czytają Greya albo nic.
Trudno być pisarzem. Męcz się, szukaj pomysłu, inspiracji, hartuj kunszt przez dwadzieścia lat, a i tak w efekcie końcowym baba spisująca swoje żale i fantazje w kiblu na kolenie, sprzeda tysiąc razy więcej książek, albo dziesięć tysięcy razy. Smutne to trochę :(
Drogi Russie zdecydowanie się z tobą nie zgodzę. Jeszcze zanim powstał film sprzedano 100mln książek.
C’est la vie.
Nawet tu musicie mi przypominać o francuskim? >:
,,Człowiek traci grunt pod nogami, kiedy traci ochotę do śmiechu." ~ Ken Kesey
Też nie do końca mogę zgodzić się z Russem, bo właśnie dlatego, że tyle książek się sprzedało, powstał w ogóle film. Nie odwrotnie.
Tak, a taki gość, “George R.R. Martin” to podły drań, który spojluje dobry serial i pisze dalsze dzieje bohaterów, choć nikt go o to nie prosił ;)
Zapraszam na stronę autorską: www.facebook.com/LadyWrites - Anna Szumacher
W Polsce też tak to wyglądało? Pytam bo powyższą opinie opieram bardziej na tym co zasłyszałem od starszych braci/partnerów “czytelniczek” i wynika z tego wynika odwrotny schemat.
ta sygnaturka uległa uszkodzeniu - dzwoń na infolinie!
Męcz się, szukaj pomysłu, inspiracji, hartuj kunszt przez dwadzieścia lat, a i tak w efekcie końcowym baba spisująca swoje żale i fantazje w kiblu na kolenie, sprzeda tysiąc razy więcej książek, albo dziesięć tysięcy razy...
Abstrahując od Greya, choć nie bardzo da się. Mam wrażenie, że większość książek, które lubię i które uważam za ważne, powstała przy dużym udziale szeroko rozumianej szczerości.... :)
Nie biegam, bo nie lubię
Książki George’a Martina także należą do tych lżejszych :)
Martin, podobno, od małego, używając zabawek, uwielbiał snuć historie o zwalczających się królestwach ;) Co niechybnie może być mitem.
Chyba lepiej zacząć ten wątek dyskusyjnej dyskusji od mniej niejednoznacznych przykładów, takich jak C. S. Lewis :)
Nie biegam, bo nie lubię
Chciałam kiedyś przeczytać wszystkie ,,Opowieści z Narnii”, ale chyba już byłam za stara; językowo książki nie były dla mnie wystarczająco atrakcyjne. Przeczytałam trzy, no, trzy i pół.
,,Człowiek traci grunt pod nogami, kiedy traci ochotę do śmiechu." ~ Ken Kesey
Kto to jest Gąbek-debil?
Sponge Bob pewnie.
Zgadłem?
"Świryb" (Bailout) | "Fisholof." (Cień Burzy) | "Wiesz, jesteś jak brud i zarazki dla malucha... niby syf, ale jak dzieciaka uodparnia... :D" (Emelkali)
A, to durne rzeczywiście. Prawie jak teletubisie.
Ja przeczytałem tylko pierwszą część, potem mi się już nie chciało. :)
Kufa, ale Teletubisie dają rade z pacyfikacją... :-D Chociaż ostatnio skutecznie nastąpiła zmiana na “Dobranocny Ogród” i Kubusia Puchatka – uff...
"Świryb" (Bailout) | "Fisholof." (Cień Burzy) | "Wiesz, jesteś jak brud i zarazki dla malucha... niby syf, ale jak dzieciaka uodparnia... :D" (Emelkali)
Kto to jest Gąbek-debil?
E, raczej nie sądzę by to był Sponge. Obstawiałbym raczej Baltazara Gąbkę. Ta zbieżność nazw daje przecież wiele do myślenia.... Po za tym, jakim trzeba być idiotą, by wyruszyć do Krainy Deszczowców cabrioletem?
Nie biegam, bo nie lubię
Mnie teletubisie przyjmowały grozą, więc mój syn miał zakaz. Na szczęście bez protestów. Ale to nie na temat, więc idę spać. Dobranoc!
Teletubisie to zło!!! :)
“Dobranocny Ogród” jest mega zakręcony! :) Pamiętam, jaki szok poznawczy u nas wywołał, a dzieci – jak zaczarowane (hit roku – do tej pory syn śpi z Igipiglem;)), potem się wkręciliśmy i uważam, że bajka jest boska. Swoją drogą, to ta sama stajnia co Teletubisie ;)
Takie mamy czasy i nie można tego zmienić. Ludzie albo czytają Greya albo nic.
Jacy ludzie? Ja znam jakichś innych ;)
Zgadza się, że tak pociagnę offtop, ale Teletubisie są potwornie abstrakcyjne i pocięte na luźno związane sceny, a w "Ogrodzie" masz pełną fabułę, z wyciszeniem i powtórzeniem na końcu, a sami bohaterowie są bardziej zróżnicowani :-)
"Świryb" (Bailout) | "Fisholof." (Cień Burzy) | "Wiesz, jesteś jak brud i zarazki dla malucha... niby syf, ale jak dzieciaka uodparnia... :D" (Emelkali)
Jacy ludzie? Ja znam jakichś innych ;)
Parafrazując, ludzkość jako taka to banda zupełnie przypadkowych osobników :)
Co do wyższości ”Dobranocnego” nad Teletubisiami się nie wypowiem, choć jak wiadomo zazwyczaj nawet jak i tak nie mam nic do powiedzenia to strzepię jęzor. O, znowu... :/
Nie biegam, bo nie lubię
Ja tam swojego czasu uwielbiałem Teletubisie i Dobranocny Ogród, gdyż ponieważ dzięki tym jakże wspaniałym programom mogłem zrobić w domu cokolwiek bez udziału dzieciaka.
Sorry, taki mamy klimat.
Ja tam swojego czasu uwielbiałem Teletubisie i Dobranocny Ogród, gdyż ponieważ dzięki tym jakże wspaniałym programom mogłem zrobić w domu cokolwiek bez udziału dzieciaka.
Amen :)
Alleluja i Amen! ;-)
"Świryb" (Bailout) | "Fisholof." (Cień Burzy) | "Wiesz, jesteś jak brud i zarazki dla malucha... niby syf, ale jak dzieciaka uodparnia... :D" (Emelkali)
Ja miałam zasadę (zresztą właściwie dalej ją mam) że nie puszczam dziecku czegoś, czego sama nie jestem w stanie obejrzeć. Więc po połowie odcinka Teletubisiów i po połowie odcinka Sponge Boba był kategoryczny zakaz. Reksio, nawet ten dziwny Tomek lokomotywa – jeszcze zdzierżyłam. Ale to psychodeliczne słońce-bobas i te puchate kolorowe gigantyczne kurczaki w teletubisiach – to było trochę za dużo dla mojego zdrowia psychicznego. ;)
Dam ci numer do mojego dealera... ;-)
"Świryb" (Bailout) | "Fisholof." (Cień Burzy) | "Wiesz, jesteś jak brud i zarazki dla malucha... niby syf, ale jak dzieciaka uodparnia... :D" (Emelkali)
Jeśli w momencie, w którym zobaczysz ten obrazek zadzwoni telefon, nie odbieraj....
Nie biegam, bo nie lubię
Ja miałam zasadę (zresztą właściwie dalej ją mam) że nie puszczam dziecku czegoś, czego sama nie jestem w stanie obejrzeć.
Moja zasada brzmi trochę inaczej – oglądam wszystko to, co moje dzieci oglądają (nasze gusta się różnią, ale przynajmniej trzymam rękę na pulsie;)), więc wymiatam w bajkach BTW. ;) Teletubisie to luzik, tam były bardzo udane wstawki z dziećmi, na Tomku (lokomotywie) usypiałam z nudów, a o Barbie nie wspomnę... Teraz to już bywa fajnie, ostatnie wyjście do kina (Pingwiny) to była świetna zabawa.
CORCORAN! :-D
"Świryb" (Bailout) | "Fisholof." (Cień Burzy) | "Wiesz, jesteś jak brud i zarazki dla malucha... niby syf, ale jak dzieciaka uodparnia... :D" (Emelkali)
Z “Pingwinami...” jest ten problem, że mój syn uczy się polszczyzny od króla Juliana. ;) Ale generalnie uważam, że zdrowy absurd dla dzieciaków jest lepszy niż piszczące bez sensu psychodeliczne pokraki. Jak był młodszy, to oglądał właśnie Reksia, Pocoyo itepe. Coś z fabułą, emocjami. Nie wiem, czy słusznie, ale jakoś mam wstręt do filmów robionych przez rzesze psychologów, jak podobno właśnie Teletubisie. Tego “Dobranocnego ogrodu” nie oglądaliśmy, ale po wizycie w jutubie widzę, że chyba też nie dałabym rady. ;)
Dobra, ale aż mi głupio, bo temat zupełnie niewyjściowy się zrobił. :)
Daj spokój, temat dobry ;-) Tak długo, jak twój syn nie będzie krzyczał: “A teraz szybko, zanim dotrze do nas, że to bez sensu!” – Julian może być... ;-)
"Dobranocny Ogród” to raczej bajeczka dla misi 1,5-2,5, a twój, o ile kojarze, starszy. Raczej właśnie na Reksiu, może Bolka i Lolka sprawdź (są na YT).
"Świryb" (Bailout) | "Fisholof." (Cień Burzy) | "Wiesz, jesteś jak brud i zarazki dla malucha... niby syf, ale jak dzieciaka uodparnia... :D" (Emelkali)
No ale on Reksia, Bolka Lolka i takie polskie klasyki bez dialogów oglądał jak miał 2-3 lata. Jeśli wraca do dawnych animacji, to do Pocoyo.
Tak mi jeszcze nie mówi, ale jak go ostatnio wysyłałam do babci, to powiedział, żebym nie tęskniła, bo się wreszcie będę mogła z tatą umówić na swawole (ale to wolny cytat z Kowalskiego) a jak się na mnie wkurzył, to powiedział, żeby mi się nie wydawało, że jestem prezydentem i rządzę wszystkimi wieśniakami (jestem przekonana, że to jakaś parafraza Juliana;))
O w mordę, bystry młody obywatel... Już go lubię :-D
"Świryb" (Bailout) | "Fisholof." (Cień Burzy) | "Wiesz, jesteś jak brud i zarazki dla malucha... niby syf, ale jak dzieciaka uodparnia... :D" (Emelkali)
Ale bywa niebezpieczne, kiedy na środku autostrady muszę zastanawiać się nad znienacka zadanym pytaniem, jakim zostanę potworem, kiedy umrę. Cóż, każde dziecko zostaje jakoś skażone przez swoich rodziców. ;(
Ślizgoplwaczem,
Automat bezpieczeństwa z modułem neologizmów. Praktycznie nie wymaga świadomości. ;-)
"Świryb" (Bailout) | "Fisholof." (Cień Burzy) | "Wiesz, jesteś jak brud i zarazki dla malucha... niby syf, ale jak dzieciaka uodparnia... :D" (Emelkali)
Sponge Bob pewnie.
Zgadłem?
Po sprawdzeniu co to Spange Bob – tym razem zakochana we mnie po uszy dziewięciolatka (i nie, kurwa, to to nie jest śmieszne!) posłużyła mi za Googla – odpowiadam tak: chodziło mi o właśnie o niego.
Corcoranie, zdaje się, że niechcący przejąłem Twoją imprezę. W dodatku przy użyciu gąbki. W jakiś sposób jest mi z tego powodu przykro, więc sorry, Zia!
Peace!
"Zakochać się, mieć dwie lewe ręce, nie robić w życiu nic, czasem pisać wiersze." /FNS – Supermarket/
Cieniu, nic się nie martw. Zawsze byłem zdania, że imprezy nie podlegają prawu własności :D
Nie biegam, bo nie lubię
A ja mam pomysł na imprezę.
Corcoran będzie jurorem. Pod tym warunkiem PsychoFish ufunduje jakąś fajną knigę... Kolorową Kamasutrę? :-)
I ów Corcoran, po uzgodnieniu terminu ogłoszenia z Berylem, ogłosi konkurs na opisaną scenę erotyczną (nie porno, no może soft), pt. “50 twarzy fantastyki”:
Góra 6k znaków wg licznika na portalu lub do 1 000 słów (bez tytułu). Limit nieprzekraczalny.
Jakiś szybki konkurs, termin trzy tygodnie lub koniec, gdy zostanie opublikowanych 50 prac (którekolwiek nastąpi pierwsze). Liczy się data publikacji.
On: krasnolud, znany kochanek, obiekt westchnień wszystkich samic z Wielkiego Miasta
Ona: elfka, pensjonarka z prowincji, która właśnie trafiła do wielkiego miasta i słyszała wiele o Nim
Miejsce: u niego, pokój z łożem, akcesoria równiutko, w rzędach, na półeczkach...
W trakcie sceny do uwzględnienia:
– odwieczna nienawiść między krasnoludami a elfami
– walczące z ową nienawiścią pożądanie elfki, która pragnie zaznać rozkoszy z rąk (na pewno z rąk?) najsłynniejszego kochanka Wielkiego Miasta, więc MUSI namówić go do współpracy
– pewien kłopocik z piórem żar-ptaka
– drobny incydent z krasnoludzką... brodą.
– dobry smak; nieuzasadniona wulgarność niepożądana i od razu będzie zgłaszana do moderacji;
– tag ”erotyka” obowiązkowy
Wchodzisz w to, Corcoranie?
"Świryb" (Bailout) | "Fisholof." (Cień Burzy) | "Wiesz, jesteś jak brud i zarazki dla malucha... niby syf, ale jak dzieciaka uodparnia... :D" (Emelkali)
Dobre!
Fishu, jako potencjalny sponsor i pomysłodawca na drugiego Jurystę, Emelkali – jako Honorowa Matka Krasnoludów i nasza etatowa podnosicielka ciśnień wszelkich w sposób zdecydowanie właściwy – na trzeciego, a Cień (ja) na czwartego. Dlaczego? Bo chcę!
Peace!
"Zakochać się, mieć dwie lewe ręce, nie robić w życiu nic, czasem pisać wiersze." /FNS – Supermarket/
Ja zostanę przy sponsorowaniu i pomysłodawaniu. Po prostu chcę Corcorana w Jury, niech wybiera, z kim mu po drodze, do pomocy – jakkolwiek typy Cienia mają ręce i nogi, a nawet pupy i w jednym wypadku, chyba, piersi... :-D
A teraz uciekam, zanim Emelkali to przeczyta :-D
"Świryb" (Bailout) | "Fisholof." (Cień Burzy) | "Wiesz, jesteś jak brud i zarazki dla malucha... niby syf, ale jak dzieciaka uodparnia... :D" (Emelkali)
Rybku, banał. To ja może zapodam ambitny kon. :P
"Białka były czerwone, a źrenice większe niż całe oczodoły"
Zapodajcie jakiś konkurs. Bo ja to bym coś chętnie napisała, tylko nie wiem co.
Fishu, Twój pomysł na konkurs pachnie tekstem Emelkali. A przynajmniej zbliżoną wersją. ;)
"Myślę, że jak człowiek ma w sobie tyle niesamowitych pomysłów, to musi zostać pisarzem, nie ma rady. Albo do czubków." - Jonathan Carroll
Poważnie się w temat nie wgryzłem, więc mogę, jak zwykle, bredzić...
Chetnie ogloszę konkurs, pod warunkiem, ze w Jury, jak poprzednio, zgodzi się zasiąść pan Michał, oraz Dzikowy... Ten drugi za karę za Milusia, gdyż okrutnie pozbawił mnie złudzeń, ze w internecie juz nigdy nic ciekawego nie przeczytam.
Cień Burzy wystawiałby rekomendacje dla tekstów polecanych przez PFsh. A i tak bralbym głównie pod uwagę komentarze Bemik, Ochy i Vizarada. No, a i za wszystkim staliby Regulatorzy i AdamKb. Tak wogóle podejrzewam, że łączy ich stylistyczny romans.
Acha i zastrzegam sobie prawo do całkowitego nietrzymania się zasad :D
Edycja: Dżusus, DJ jajko, wybacz. Bez Twojej opinii nie śmiałbym ogłosić nawet tego, kto nie wziął udziału w konkursie.... ;l
Nie biegam, bo nie lubię
Jesteś miętki wafel, Corcoranie. Bierzesz tę robotę “as is” czy nie? ;-)
"Świryb" (Bailout) | "Fisholof." (Cień Burzy) | "Wiesz, jesteś jak brud i zarazki dla malucha... niby syf, ale jak dzieciaka uodparnia... :D" (Emelkali)
Jesteś miętki wafel....
Zdemaskowałeś mnie. Jestem nawet miętkszy niż pęcherz pławny.;/
Nie biegam, bo nie lubię
Ale bierzesz robotę Żura-miękkiej-parówy “as is”, bez kombinowania? ;-)
"Świryb" (Bailout) | "Fisholof." (Cień Burzy) | "Wiesz, jesteś jak brud i zarazki dla malucha... niby syf, ale jak dzieciaka uodparnia... :D" (Emelkali)
Naprawdę mi przykro, PFsh.
Ta rozmowa przypomina mi ostatnią dyskusję z Panem od rozszerzenia pakietów... :)
Nie biegam, bo nie lubię
Zawiodłeś mnie. Poważnie.
Ale rozumiem, strategia polegająca na unikaniu ryzyka też pozwala przedłużyć Pański gatunek, wszystko, co prowadzi do celu, z ewolucyjnego punktu widzenia, nie może być złym rozwiązaniem... :-)
"Świryb" (Bailout) | "Fisholof." (Cień Burzy) | "Wiesz, jesteś jak brud i zarazki dla malucha... niby syf, ale jak dzieciaka uodparnia... :D" (Emelkali)
Nie spodziewałem się, że dyskusja o 50 facjatach zaprowadzi nas do konkursu erotycznego. Ech, w tym Greyu coś musi jednak być.... PFsh w sumie chyba powiniem podziękować Ci za propozycję. Tyle, że ja na jurora się nie nadaję. Pewnie zaraz zacząłbym kobinować jak zgarnąć dla siebie nagrody lub co niewykluczone poddał się hydrze korupcji... :) Ale dzikowy zdaje się miał jakiś pomysł na kon.
Nie biegam, bo nie lubię
Unik, unik, w dodatku taki nędzny, podryg nieśmiały wręcz, nie unik ;-) O, tchórzliwy Corcoranie, nie stawiasz czoła własnym hydrom, nie potrafisz zainteresować odbiorców zmaganiem z własnym demonem chciwości – ergo nuda, jak w polskim filmie. Co więc widz robi na “Życiu i śmierci Corcorana”...? Wstaje i wychodzi. ;-)
A miałeś taką szanse dogadać się z faworyzowanymi uczestnikami... Na pewno jakiś wyraz wdzięczności odnalazłby drogę do twojej kieszeni! :-D
A konkurs erotyczny proponuję całkiem poważnie. Morgiana się śmieje, ale rzeczywiście, szorcik Emelkali mnie zainspirował.
Nie umiemy pisać erotycznie i estetycznie o seksie i zmysłowości, szczególnie my, faceci. Mówię o ogóle, nie o pojedynczych jednostkach. Ja sam parę razy się zdziwiłem, gdy tekst – dla faceta, powiedzmy, o zabarwieniu neutralno-erotycznym, kobieca beta skwitowała, że to wulgarny, niesmaczny pornol. Z tego tez powodu, ktokolwiek podejmie pomysł, proponuję, by jedno miejsce w Żurach zarezerwował dla kobiety – ważny, inny punkt widzenia, inna wrażliwość.
I takie 50 etiud, korzystając z Greyowej popularności, miałoby być wyzwaniem dla tej nieumiejętności, próbą jej przełamania i pokazania, że o seksie można ładnie, dowcipnie, ekscytująco, mrocznie, smutno, wesoło, gorzko... Próbą walki z własną estetyką, kształconą, niestety, w większości na amerykańskich filmach i niemieckich pornoskach (lub, o zgrozo, internetowych ślizgańcach) z jednej strony, a odrealnionymi, dziwacznymi fantazjami, wyrosłymi na fałszywym wyobrażeniu o tym, jak ludzie mogą się kochać.
Ergo, Corcoranie, nie stanąłeś, hi hi, nomen omen, na wysokości zadania... :-D
"Świryb" (Bailout) | "Fisholof." (Cień Burzy) | "Wiesz, jesteś jak brud i zarazki dla malucha... niby syf, ale jak dzieciaka uodparnia... :D" (Emelkali)
Nasz forumowy topich ma rację. Wsiąkłem w horror, bo nie umiałem pisać horroru. Potem walnąłem historyjkę wojenną, bo nie potrafię opisywać bitew itd. Warto zrobić konkurs, który będzie wymagał od uczestników czegoś nowego, czego nie próbowali lub próbowali bez powodzenia. A erotyk to jednak wyzwanie, szczególnie że słownik mamy pod tym względem bardzo wykastrowany, na co narzekają sami językoznawczy. Określenia są albo anatomiczne, albo wulgarne, a porównania i przenośnie albo śmieszne, albo niezrozumiałe.
"Białka były czerwone, a źrenice większe niż całe oczodoły"
Ciekawy pomysł – zastanawiam się, czy wolałabym pisać, czy oceniać.
"Czasem przypada nam rola gołębi, a czasem pomników." Hans Ch. Andersen ****************************************** 22.04.2016 r. zostałam babcią i jestem nią już na pełen etat.
Pomysł rzeczywiście nie jest zły.
Niestawanie na wysokości zadań to moja specjalność. Lata poświęciłem na doskonalenie tej sztuki. Na początku bywało ciężko. Wiadomo Alles anfang , czy jakoś tak... Harówa nie poszła na marne. Z czasem nabrałem doświadczenia i teraz ile zadań nie postawionoby przede mną, wszystkim razem i każdemu z osobna nie sprostam... Ha! :)
Nie biegam, bo nie lubię
A może w takim razie rzeczywiście 50 short-erotyków w konwencji fantasy albo s-f, niekoniecznie ograniczając się do krasnoluda i elfki?
Zapraszam na stronę autorską: www.facebook.com/LadyWrites - Anna Szumacher
Sama koncepcja nie jest sztywna. Proponowałem dodać elementy obowiązkowe z dwóch powodów.
Po pierwsze, by piszący mieli punkt zaczepienia i tak naprawdę tekst spłodzili w tydzień, a kolejen góra dwa poprawiali, cyzelowali, testowali – to miałby być, w zamierzeniu, krótki konkursik, a erotyki – etiudami.
Po drugie, by Jury miało możliwość porównywać prace, w tym kreatywność w wykorzystaniu/obejściu narzuconych konwencją ograniczeń. Często przecież wydawca woli sprzedawać erotyk fantasy, a nie erotyk sci-fi, bo elfice lepiej się sprzedają od wenusjańskich długonożek... ;-) Takie ćwiczenie w otrzaskiwaniu się w sprytnym rozluźnianiu narzuconego gorsetu wymagań dla uczestników, badanie inwencji w powtarzalnych warunkach dla Jury.
Jakie będą te elementy obowiązkowe, to egal, ale moim zdaniem powinny zostawić miejsce na przęłamanie nienawiści lub stereotypu, na zabawę z utrwalonym toposem, mieć jakiś dziwny element (pióro żar-ptaka u mnie), mieć element, przy którym łatwo wpaść w coś niesmacznego, więc trzeba go sprytnie rozwiązać (krasnoludzka broda u mnie).
Dzikowy ma rację, polska język niełatwa język do scen łóżkowych, stąd te ograniczenia – w moim zamyśle mają trochę pomóc a i stanowić wyzwanie zarazem. Widzę, że się z Dzikowym w kwestii ćwiczenia nie-umianego rozumiemy, haj fajf, knurze! ;-)
Corcoranie,
Masz niepowtarzalną szansę, swoim żurowaniem, zapewnić nagrodę w konkursie. Ty żurujesz – ja funduję. Nie żurujesz, to zostawiam temat, może ktoś bardziej poukładany w sobie go podejmie. Ba, masz szansę zebrać materiał w postaci etiud na następny ciekawy temat o kondycji polskiej estetyki erotycznej.
Co więcej, masz szansę zrozumieć, na czym polega odpowiedzialność w ocenianiu innych i być może zetrzeć się z zarzutami, z których część będzie uzasadniona, ale zachowanie użytkowników je stawiających będzie tak bardzo poniżej krytyki, że sami zdyskredytują istotne, ważne pytania... ;-)
Ale, cytując Czarka Pazurę, pardon, Adasia Miauczyńskiego, “Nie – to nie! Ch... ci w d..., stary!” ;-) Mam nadzieję, że na cytata się nie obrażasz, ale pasuje mi idealnie do sytuacji.
Tylko następnym razem zastanów się, stawiając niewygodne pytanie, nad formą, w jakiej to pytanie postawisz. Bo własnie udowodniłeś publicznie, że nie potrafisz sobą i własną postawą popierać swoich zastrzeżeń. Twój wybór, ja tylko tworzę okazję z myślą o Tobie. EOT, jak dla mnie, w temacie.
A tak poza tym to szkoda, bo zdawało mi się, że – jako inicjator tego wątku i niegłupi człowiek – podejmiesz wyzwanie; łudziłem, że pomysł jest na tyle niestandardowy, że ci się spodoba. No, ale to już moja błędna ocena sytuacji i zajebistości pomysłu :-)
"Świryb" (Bailout) | "Fisholof." (Cień Burzy) | "Wiesz, jesteś jak brud i zarazki dla malucha... niby syf, ale jak dzieciaka uodparnia... :D" (Emelkali)
Psycho, mnie się ten pomysł jak najbardziej podoba. Nawet mogłabym być jurorem. :) Jeśli ktoś by tym zarządzał to ja mogę pomóc. ;)
"Myślę, że jak człowiek ma w sobie tyle niesamowitych pomysłów, to musi zostać pisarzem, nie ma rady. Albo do czubków." - Jonathan Carroll
Ja mogę co najwyżej sekretarzować, czy tam technicznie zarządzać – z czytaniem nie dam rady, bo mam kolejkę do końca kwietnia, swoich i cudzych, tekstów do obrobienia ;-) Się ludziom naobiecywało, to teraz trzeba czytać ;-)
"Świryb" (Bailout) | "Fisholof." (Cień Burzy) | "Wiesz, jesteś jak brud i zarazki dla malucha... niby syf, ale jak dzieciaka uodparnia... :D" (Emelkali)
Mam pomysł na konkurs, nagrody, tylko jurorów mi braknie. Chętnych zapraszam. Temat będzie raczej trudny, a nagroda nietypowa i cel szlachetny.
"Białka były czerwone, a źrenice większe niż całe oczodoły"
Ciekawość mię zżera, co wymyśliłeś, Dzikowy. Mów/pisz więc co to za projekt, bo może skuszę się na sprawdzenie siebie też po drugiej stronie :)
Pisanie to latanie we śnie - N.G.
A co wymyśliłeś, Dzikowy?
Psycho, mnie to pasuje, tylko żeby nie musieć tym zarządzać. Także, jak są jeszcze inni chętni do jurorowania, to ja się piszę. ;)
"Myślę, że jak człowiek ma w sobie tyle niesamowitych pomysłów, to musi zostać pisarzem, nie ma rady. Albo do czubków." - Jonathan Carroll
http://www.fantastyka.pl/hydepark/pokaz/13473
"Białka były czerwone, a źrenice większe niż całe oczodoły"
No, to z konkursem na erotyk poczekajmy, bo Dzikowy ma zadanie ambitne i z porywu serca.
Morgiano – świetnie. Jak się nikt do 5 kwietnia nie zgłosi, to będziesz jedyną jurorką :-D A ja w międzyczasie napadnę beryla i zakolejkuję się w konkursach...
"Świryb" (Bailout) | "Fisholof." (Cień Burzy) | "Wiesz, jesteś jak brud i zarazki dla malucha... niby syf, ale jak dzieciaka uodparnia... :D" (Emelkali)
Ej! Nie chcę sama jurorować! :P
"Myślę, że jak człowiek ma w sobie tyle niesamowitych pomysłów, to musi zostać pisarzem, nie ma rady. Albo do czubków." - Jonathan Carroll
Gadaj z Corcoranem ;-) Albo zachęć Cienia i Emelkali ;-)
"Świryb" (Bailout) | "Fisholof." (Cień Burzy) | "Wiesz, jesteś jak brud i zarazki dla malucha... niby syf, ale jak dzieciaka uodparnia... :D" (Emelkali)
Co to zaszalone i dzikie konkursy się tu robić planuje, co? :P
Taki, który na pewno byłby dobry dla ciebie, albo w którym mogłbyś być jurorem, Bravincjuszu. ;-)
A na razie zajrzyj do dzikiego konkursu, bo jest ciekawy.
"Świryb" (Bailout) | "Fisholof." (Cień Burzy) | "Wiesz, jesteś jak brud i zarazki dla malucha... niby syf, ale jak dzieciaka uodparnia... :D" (Emelkali)
Dobra, zobaczymy, jak to będzie. Gdyby coś to ja się zgłaszam. Jakbyś chciał zarządzać nadal, Rybko, to daj znać po 5 kwietnia. :)
"Myślę, że jak człowiek ma w sobie tyle niesamowitych pomysłów, to musi zostać pisarzem, nie ma rady. Albo do czubków." - Jonathan Carroll
Ay, słowo się rzekło. Cień chce, to znaczy, że chce, sama nie będziesz. To jeszcze Emelkali... ;-)
"Świryb" (Bailout) | "Fisholof." (Cień Burzy) | "Wiesz, jesteś jak brud i zarazki dla malucha... niby syf, ale jak dzieciaka uodparnia... :D" (Emelkali)
To bardzo się cieszę. :D Już mi lżej na sercu. :P
"Myślę, że jak człowiek ma w sobie tyle niesamowitych pomysłów, to musi zostać pisarzem, nie ma rady. Albo do czubków." - Jonathan Carroll
Ja sobie chętnie pojuroruję, jakby co – pierwsze koty za płoty :) Więc się zgłaszam do pary.
EDIT: o chyba już pozamiatane...
Ale w ero-konkursie czy w dziko-konkursie? Bo dziki też potrzebuje jurorów.
"Świryb" (Bailout) | "Fisholof." (Cień Burzy) | "Wiesz, jesteś jak brud i zarazki dla malucha... niby syf, ale jak dzieciaka uodparnia... :D" (Emelkali)
A w dwóch nie można? :) Idę zerknąć co to za konkurs. Zgłosiłam się do ero:)
Konkurs na 50 erotyków: Morgiana89, rooms, Cień – zaklepane. Psycho sekretarzuje i załatwia technikalia.
Dziki konkurs – u Dzikowego w HP, now looking for Jury:
http://www.fantastyka.pl/hydepark/pokaz/13473
"Świryb" (Bailout) | "Fisholof." (Cień Burzy) | "Wiesz, jesteś jak brud i zarazki dla malucha... niby syf, ale jak dzieciaka uodparnia... :D" (Emelkali)
To ja też, chętnie, na jurora. Raz, dla odmiany ;)
Emelkali, Ty mnie przyprawiasz o ból głowy. :-) Jeszcze jedna specjalizacja? Nie za wiele masz talentów? :-) (AdamKB)
Konkurs na 50 erotyków: Morgiana89, rooms, Cień, Emelkali – zaklepane. Psycho sekretarzuje i załatwia technikalia.
Dziki konkurs – u Dzikowego w HP, now looking for Jury:
http://www.fantastyka.pl/hydepark/pokaz/13473
"Świryb" (Bailout) | "Fisholof." (Cień Burzy) | "Wiesz, jesteś jak brud i zarazki dla malucha... niby syf, ale jak dzieciaka uodparnia... :D" (Emelkali)
Nie umiemy pisać erotycznie i estetycznie o seksie i zmysłowości, szczególnie my, faceci.
Hmm, tak mi przyszło na myśl, żeby to był ero-konkurs tylko dla płci męskiej :) Albo dwie osobne kategorie.
Pisanie to latanie we śnie - N.G.
Hmm, tak mi przyszło na myśl, żeby to był ero-konkurs tylko dla płci męskiej :) Albo dwie osobne kategorie.
seksizm i gomora:)
Konkurs na 50 erotyków: Morgiana89, rooms, Cień, Emelkali – zaklepane. Psycho sekretarzuje i załatwia technikalia.
Jakiś termin by się jeszcze przydał :)
Wysłałem do Beryla z propozycją 5 kwiecień – 30 kwiecień (lub 50 prac, cokolwiek nastąpi pierwsze).
Niechże się Dzikowa zacna inicjatywa porozpycha najpierw ;-)
"Świryb" (Bailout) | "Fisholof." (Cień Burzy) | "Wiesz, jesteś jak brud i zarazki dla malucha... niby syf, ale jak dzieciaka uodparnia... :D" (Emelkali)
To niezwykłe uczucie, gdy to, co robisz, przyczynia się do stworzenia czegość wartościowego :)
Cieszę się, że ta skądinąd niewesoła dyskusja konczy się tak konstruktywnie.
PFsh, przynam się, że podobnie jak ja Ciebie, ty również mnie srodze rozczarowałeś... ;) Świat jest pełen cytatów, a ty poprostu w sposób niewyszukany chcesz, by wtykano mi to i owo tu i tam :/ Zapewniam, pan Waldek spod pobliskiego spożywczaka, jest niewyczerpanym źródłem podobnych powiedzonek i moglibyśmy, tak sobie sympatycznie gwarzyć do samego rana :) A jak znam ryby, przecież mogłoby być dużo zabawniej : http://youtu.be/OBt-nirXQDE
:D
Nie biegam, bo nie lubię
O, to jest myśl. Dzięki Koreczku, przyda się, jeżeli starego erotyka nie będę odkurzał.
"Białka były czerwone, a źrenice większe niż całe oczodoły"
Corcoranie, ty naprawdę nie kojarzysz źródła cytatu, że pana Waldka wzywasz?
Może obejrzyj: https://www.youtube.com/watch?v=7uUECUTvaK8
Toż to klasyk! ;-)
"Świryb" (Bailout) | "Fisholof." (Cień Burzy) | "Wiesz, jesteś jak brud i zarazki dla malucha... niby syf, ale jak dzieciaka uodparnia... :D" (Emelkali)
Nigdy nie myślałem o panu Waldku jako o klasyku. Ale coś w tym jest... ;)
Nie biegam, bo nie lubię
Dobra, chętnie podejmę się tego szcycnego zadania, tym bardziej, że w tak znamienitej przyjdzie mi pracować kompanii.
Peace!
"Zakochać się, mieć dwie lewe ręce, nie robić w życiu nic, czasem pisać wiersze." /FNS – Supermarket/
A tu dyskusja na wspomniany temat w telewizji. Lis na żywo.
Pomysł na konkurs umarł, czy został przesunięty w czasie?
"Myślę, że jak człowiek ma w sobie tyle niesamowitych pomysłów, to musi zostać pisarzem, nie ma rady. Albo do czubków." - Jonathan Carroll
Przesunięty ;) Tak mniej więcej na 20 kwietnia.
Emelkali, Ty mnie przyprawiasz o ból głowy. :-) Jeszcze jedna specjalizacja? Nie za wiele masz talentów? :-) (AdamKB)
Potwierdzam, chcę dać konkursowi “The Edge” wybrzmieć, a w oczekiwaniu na wyniki – sru, robimy erotyki ;-)
"Świryb" (Bailout) | "Fisholof." (Cień Burzy) | "Wiesz, jesteś jak brud i zarazki dla malucha... niby syf, ale jak dzieciaka uodparnia... :D" (Emelkali)
Nikt nie dał znaku życia...
Dlatego zapytałam. Dzięki za informację. ;)
"Myślę, że jak człowiek ma w sobie tyle niesamowitych pomysłów, to musi zostać pisarzem, nie ma rady. Albo do czubków." - Jonathan Carroll
Ustaliliśmy nawet z Rybcią, że konkurs będzie z nagrodami :D
A, co?!
Emelkali, Ty mnie przyprawiasz o ból głowy. :-) Jeszcze jedna specjalizacja? Nie za wiele masz talentów? :-) (AdamKB)
Jak konkurs erotyczny, to już się boję, jakie będą te nagrody :p
Plastykowa replika Manneken Pisa. Bez baterii i bez zapasu wody, nie ma się czego bać. :-)
Nie no, ja myśłałem o “Małym słowniku erotyzmów polskich”, a i Emelkali szykuje jakąś niespodziewankę...
Zresztą, co to za Manneken Pis bez żółtej wody, zero zabawy ze złotym deszczem... ;-)
"Świryb" (Bailout) | "Fisholof." (Cień Burzy) | "Wiesz, jesteś jak brud i zarazki dla malucha... niby syf, ale jak dzieciaka uodparnia... :D" (Emelkali)
W co ja się wpakowałem...
Peace!
"Zakochać się, mieć dwie lewe ręce, nie robić w życiu nic, czasem pisać wiersze." /FNS – Supermarket/
Konkurs będzie z nagrodami :D
Dmuchana głowa Greya z podobizną pięćdziesiątej twarzy, z regulowanymi rozmiarami wypukłości i zagłębień?
:)
Nie biegam, bo nie lubię
Uwaga, zbliża się koń. Końkurs na eroopko. Stay tuned... :-)
"Świryb" (Bailout) | "Fisholof." (Cień Burzy) | "Wiesz, jesteś jak brud i zarazki dla malucha... niby syf, ale jak dzieciaka uodparnia... :D" (Emelkali)