- Opowiadanie: ARHIZ - Co z Oka to... wypada!

Co z Oka to... wypada!

Czasem znajdujemy się, wbrew pozorom, we właściwym miejscu i we właściwym czasie. 

Dyżurni:

regulatorzy, homar, syf.

Oceny

Co z Oka to... wypada!

No gdzie oni są!?

Normalna wycieczka, idziemy bezpiecznym traktem i nagle tracę wszystkich z oczu!

Niebo ciemnieje. Dlaczego tu nikogo nie ma? Ponoć to uczęszczana okolica. 

A co jeśli spotkam niedźwiedzia? Albo cokolwiek? Jestem tylko informatykiem!

Pojedziesz na wycieczkę w góry, mówili. Odpoczniesz, mówili. A jutro przeczytają w gazecie o turyście-miernocie, który zamarzł kilometr od noclegowni, bo się zgubił na szlaku dla dzieci.

Zaraz, co to za światło? To dociera jakby… stamtąd.

Jezioro! Świecące jezioro. 

– Podróżniku! – Co to za głos? 

Ogromny mężczyzna wychodzi z wody. W dłoni dzierży trójząb, wygląda trochę jak Posejdon, ale… z jednym okiem.

– Jam jest Morskooki, pan tego jeziora – grzmi groźnie istota. – Drzewiej całe plemiona przybywały tego dnia nad me wody, by prosić o radę. Teraz zaś jesteś tylko ty, zbłąkany wędrowiec. Taki los porzuconego boga. Jakiej prawdy szukasz?

Czuję zmieszanie, trochę głupio teraz zapytać o drogę do domu. Może poruszę jakąś filozoficzną kwestię, a później, niby przypadkiem…

– Droga do domu, powiadasz? – Jasny gwint, on czyta w myślach! – Przywykłem już do braku zainteresowania ze strony śmiertelników. – W głosie pana jeziora zapanował smutny ton. – Gdy obrócisz się plecami do wody, idź prosto, cały czas prosto. Nim twe serce uderzy sto razy, znajdziesz drogę.

Czuję się zmieszany. Głupio spotkać się z bogiem, jakimkolwiek, twarzą w twarz i go rozczarować. Mistyczna postać rozmywa się, światło zaczyna gasnąć. Odwracam się, idę zgodnie z radą pana jeziora, boję się, że zaraz stracę orientację w terenie. Zastanawiam się, jak inaczej mogłaby się potoczyć ta rozmowa, co powinienem powiedzieć.

– Jeszcze jedno! – głos Morskookiego zdaje się teraz dobiegać z wnętrza głowy. – Moglibyście, wy, ludzie, nie wyrzucać tylu śmieci do wody? To mi bardzo przeszkadza…

Co to? Światło latarni? Tak! To trakt, ten trakt! Ufff, dzięki Bo… Dzięki ci, kimkolwiek jesteś.

 

***

 

Morskooki usiadł ciężko na podwodnym tronie.

– Ten tekst o śmieciach. Musiałeś? – zabulgotała topielica.

– Oczywiście, że musiałem – rzekł pan jeziora zmęczonym tonem.

– Bo?

Morskooki otworzył batonik „Zew Rafy”, po czym wyrzucił za siebie papierek.

– Bo tak wypada – odparł z pełnymi ustami. – Mam gdzieś czystość wód, mówię to, co powiedziałoby każde wodne bóstwo. Kiedyś ludzie nas czcili, bo tak wypadało. Potem przyjęli inną wiarę… bo tak wypadało. Ty się ciesz, że w porę chłopaka przyuważyłem. By się utopił, to by nam dopiero hałasowały te wszystkie kutry ratownicze.

– Myślisz, że on coś zrobi?

– Oczywiście, że nie. Ma to wszystko gdzieś tak samo jak ja. Wróci do domu i nic się nie zmieni. Mógłbym mu kazać przyrzec, że zadba o wody. Powiedziałby dokładnie to, co chciałbym usłyszeć bo… tak wypada.

Topielica podała mężowi Konchę Przyszłości. Widniał w niej obraz młodego informatyka, stającego na czele ogólnokrajowej kampanii na rzecz dbania o środowisko.

– A teraz podnieś ten papierek – syknęła małżonka. 

Koniec

Komentarze

A co jeśli spotkam niedźwiedzia? Albo cokolwiek? Jestem tylko informatykiem!

Dobre :)

 

Początek o zgubieniu z humorem. Dalej niby też, ale jakoś nieco absurdalnie się zrobiło. Za to końcówka bardzo mi się spodobała – szczególnie ostatnie zdanie. Uśmiechnęło szeroko :) I dobrze zagrane z tym “wypadaniem”. 

Pisanie to latanie we śnie - N.G.

Dzięki. :)

Zaznaczyłem gatunek “fantasy”, więc wypadało, żeby było trochę absurdalnie. ;)

 

http://wachlarzemoaloes.blogspot.in - mój blog o fantasy i science-fiction. :D

“fantasy”, więc wypadało, żeby było trochę absurdalnie

Że jak? Że fantasy to absurd? Ej, no, nie przesadzajmy… ;)

Pisanie to latanie we śnie - N.G.

Faktycznie, nie wypada przesadzać. ;) (dopiero wiosną)

http://wachlarzemoaloes.blogspot.in - mój blog o fantasy i science-fiction. :D

Bardzo fajne, rozbawiło, zwłaszcza początek, m.in. to samo zdanie, które zacytowała Śniąca.

Druga część nie była zła, choć już nie tak fajna, jak pierwsza. Domyślam się, że musiałeś w niej domknąć fabułę i stąd tak wyszło.

 

Drzewiej całe plemiona przybywały tego dnia nad me wody, by prosić o radę.

Tutaj nie wiem, co to za “ten dzień”.

 

W drugiej części drobna nielogiczność, bo: Morskooki mówi, że gdzieś ma czystość wód i mówi tylko to, co wypada. A jednocześnie fakt, że bohater zajął się dbaniem o czystość wód ma zrobić na nim wrażenie. Ale to już trochę czepianie się z mojej strony. ;)

 

W dłoni dzierży trójząb, wygląda trochę jak Posejdon, ale… z jednym okiem.

Bo nie każdy facet z widłami to Zeus… Czy, kurczę, Neptun. ;)

 

Zgłaszam do Biblioteki, mam nadzieję, że mój komentarz jest wystarczająco merytoryczny. :)

Paper is dead without words; Ink idle without a poem; All the world dead without stories; /Nightwish/

Całkiem pomysłowe. Trochę śmiesznie, trochę na poważnie. 

Powodzenia w konkursie :)

Fajne. 

Jak pisze Belhaj, trochę śmiesznie, trochę na poważnie, a takie teksty lubię. 

Swoją drogą, całkiem potężny ten Morskooki, potrafił pod wodą wyrzucić za siebie papierek, a potem jeszcze musiał go podnosić… No, no… 

Dla podkreślenia wagi moich słów, Siłacz palnie pięścią w stół!

Zew Rafy, ARHIZie! :D Aż by się chciało spróbować. Jak to smakuje??? :)

Piszę nie dlatego, że wypada, lecz dlatego, że nie wypada przemilczeć. Bardzo przyjemny szort w odbiorze, fajnie pomyślany i ładnie napisany. Klimatyczny ten Bóg mi się wydał, mimo postury i wyglądu miałem wrażenie, że łagodny i taki ciepły dla otoczenia jegomość, z dystansem do świata ludzi, wynikającym z wielowiekowej obserwacji i doświadczeń.

Wypada jedynie podziękować za lekturę i życzyć powodzenia w konkursie!

Pozdrawiam!

No tak, potężny Morskooki, a musi słuchać kobiety :)

 

Przyjemne!

Podoba mi się ekologiczne przesłanie opowiadania. Napisane bez zgrzytów i czyta się płynnie. Pomysłowe. Tęskniący za prawdziwym morzem (Zew Rafy) daleki kuzyn Posejdona, zamieszkujący Morskie Oko, to też pomysłowa postać. W innych szortach pojawiał się jakiś tam osobnik tajemniczy, tutaj dowiadujemy się kto to, poznajemy sytuację rodzinną i samą małżonkę, jego wygląd, stosunek do otoczenia i słabości (Zew Rafy) ;). 

Ciekawie wygląda narracja pierwszoosobowa prowadzona w czasie teraźniejszym (RTS ;)) w pierwszej części szorta.

Po przeczytaniu spalić monitor.

Mam wrażenie, że zapis jakoś kuleje, ale nie podjęłabym się go poprawiać. Ale tak “na czuja” wydaje mi się, że zapis myśli, dialogów i opisów powinien inaczej wyglądać.

Sympatyczny jednooki bóg jeziora. Pomysł ciekawy, ale wydaje mi się, że niezbyt dobrze wykorzystany. Chyba przydałoby się z niego więcej wycisnąć.

"Czasem przypada nam rola gołębi, a czasem pomników." Hans Ch. Andersen ****************************************** 22.04.2016 r. zostałam babcią i jestem nią już na pełen etat.

Niezły, zabawny pomysł, a i stosowne, optymistyczne przesłanie się znalazło. ;)

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Bardzo sympatyczny szort. :) Podobało mi się.

"Myślę, że jak człowiek ma w sobie tyle niesamowitych pomysłów, to musi zostać pisarzem, nie ma rady. Albo do czubków." - Jonathan Carroll

Fajne :)

Przynoszę radość :)

Sympatyczny tekst z ekologicznym przesłaniem. Czekam, aż ten informatyk rozpęta kampanię. ;-)

Babska logika rządzi!

El Lobo Muymalo, dzięki za wpis oraz zgłoszenie do biblioteki.

“Ten dzień” oznaczał czas, w którym pan jeziora odpowiadał na pytania wierzących w niego plemion. Działo się to co roku, tego samego dnia… a nasz informatyk akurat miał szczęście i trafił. 

Z tą nielogicznością niezbyt się zgadzam. Raz, że turysta zaimponował raczej małżonce, dwa, że – nawet jeśli Morskooki faktycznie nie szanował przyrody, mogła na nim zrobić wrażenie konsekwencja… konsekwencja, której jemu samemu, bogowi, zabrakło. A po trzecie, pytanie czy nasz wodnik faktycznie nie chce dbać o środowisko, czy też chciałby, ale nie ma w sobie na tyle determinacji i siły woli, by postępować tak, jak uważa za słuszne. 

I tak, nie każdy z widłami to Zeus, czasem nie jest to nawet Śiwą. ;)

 

Belhaju, miło, że zajrzałeś. Powodzenie na pewno się przyda. :)

 

Thargone, bo Zew Rafy jest w porządnym, ciężkim opakowaniu, które łatwo otwiera się pod wodą a nie w jakichś plastikowych folijkach dla lądołazów! ;)

Miło mi, że tekst się podobał.

 

Majkubarze, Zew Rafy ma smak, którego nie da się opisać. Skosztuj go już teraz! Polecam – Morskooki. 

Również uważam, że opisany bóg wcale do groźnych nie należy. A że trochę markotny? Komu z nas nie zdarzają się gorsze dni?

Powodzenie z wdzięcznością zabieram i wykorzystam w odpowiednim momencie. ;)

 

Żonglerze, może i potężny, ale wiadomo kto jest szyją związku. ;)

 

Mr.marasie, miło mi widzieć tutaj i Ciebie. Zew Rafy, nawet bóg się skusi. ;)

Czytając inne konkursowe teksty, trochę mi właśnie zabrakło przybliżenia tych wszystkich niecodziennych bytów. Cieszę się, że udało Ci się z powodzeniem spojrzeć w głąb morskookiego ślepia. 

 

Bemiku, może faktycznie nie trzymałem się do końca “tradycji” zapisu. Ale jak już łamać, to z klasą, prawda? Możliwe, że tej tekstowi nieco zabrakło – może uda się “wycisnąć” więcej następnym razem (zwłaszcza, gdy nie będzie spartańskiego limitu znaków). 

 

Reg, miło, że wpadłaś. Optymistyczne przesłanie to podstawa. :)

 

Morgiano89, bardzo mi miło, że Ci się podobało. :)

 

Anet, fajnie, że fajne. ;>

 

Finklo, zapewne zacznie od założenia grupy na fejsie. ;)

http://wachlarzemoaloes.blogspot.in - mój blog o fantasy i science-fiction. :D

Aha. No to poczekam na ten drugi krok. ;-)

Babska logika rządzi!

Nie do razu Rzym zbudowano. :) 

http://wachlarzemoaloes.blogspot.in - mój blog o fantasy i science-fiction. :D

Niezły motyw, zwłaszcza przemyślenia końcowe jak najbardziej na czasie. Tekst czytało się bez problemów, ale najdłużej to właśnie te przemyślenia Morskookiego i Topielicy zostaną ze mną ;) Jest klik.

Won't somebody tell me, answer if you can; I want someone to tell me, what is the soul of a man?

Bardzo mi miło, że doceniłeś głębszą warstwę przekazu. :)

http://wachlarzemoaloes.blogspot.in - mój blog o fantasy i science-fiction. :D

Przez większość tekstu tylko bym narzekała. Nie jakoś tak strasznie, ale trochę, bo w sumie nie wiedziałam – na poważnie ma to być, nie na poważnie? Ni tak, ni siak. Ale finał sprawę wyjaśnił i zdecydowanie mnie usatysfakcjonował. :)

Dzięki, Ocha. Czasem warto poczekać do finału. :)

http://wachlarzemoaloes.blogspot.in - mój blog o fantasy i science-fiction. :D

Koniec uśmiechnął :)

Koala75, bo żony trzeba słuchać. :) 

http://wachlarzemoaloes.blogspot.in - mój blog o fantasy i science-fiction. :D

Nowa Fantastyka